Gdzieś tak w 95. robiliśmy z matką remont mieszkania. Kapitalny! Kiedy kolej przyszła na kuchnię i odsunęliśmy lodówkę od ściany, celem położenia tapety, oczom naszym ukazała się leżąca na podłodze puszka jakiejś ryby; bodaj w pomidorach. Puszka oczywiście otwarta, ryba prawie zjedzona. Kiedy mogła tam spaść? – zaczęliśmy się z matką zastanawiać. Nie pamiętam już, jakimi torami biegły nasze dociekania, ale wyszło nam, że najprawdopodobniej pomiędzy czerwcem 88. a lutym 89.