Wiersz Marii Kryńskiej-Szostak.

 

Dla Jakuba i Michała

 

nazwij mnie dzisiaj Wyspą Świętego Michała
możesz tu przybyć
lecz prom nie kursuje tu zimą

wbijam w ocean wulkaniczne ostańce
rozbijają uderzające we mnie fale, tak trwam
a przecież dotarłam tu ledwie przedwczoraj

obserwuję żółtawe i białe tarasy
gdy minie mrok nocy, miejscowe koty i kociska
wylegną od razu na dach przeciągać się

pod linią niebieskiego horyzontu
woda zalśni
jak srebrno-złotawa rybia łuska

stoję z kawą na balkonie
woda z oceanu osiada
lekką chłodną mgiełką na policzku

mamy poranek
jeszcze chwila a słońce przemieści się
jak ja na drugą stronę budynku

otworzę drzwi drugiego balkonu, zobacz
w dole mężczyzna roznosi w torbach białe bułki
sąsiadka łaja poszczekującego na mnie psa

pozdrawia mnie, jak większość mieszkańców wyspy
którzy zapamiętali nas już z poprzedniego dnia
staruszka z naprzeciwka lekko schyla głowę

i ona mnie zna, jestem tylko dwa dni
a nie umknęłam niczyjej uwadze
a co jeśli ja to ty, a ty to ja

jak inaczej określić to poczucie więzi
gdy czuję się tu jak u siebie
na terenie azorskiej autonomii

tęsknię tu za nami
czekam na naszą opowieść
zapalasz papierosa, jest przypływ oceanu

chłopcy zbierają na plaży okrągłe kamienie
o strukturze i lekkości pumeksu
pogoda poprawia się

©Maria Kryńska-Szostak