„Rolnik, którego spotkałem we wrześniu 1939 roku, pod miasteczkiem Irena nad Wieprzem siał, podczas gdy wszyscy uciekali, gdzie kto mógł.
Właśnie spowiadałem w rowie żołnierza i obserwowałem tego człowieka, który spokojnie siał, a żołnierz płacząc jak dziecko powtarzał: Proszę Księdza, co oni z nami zrobili? Co z nami teraz będzie? Niewiele miałem mu do powiedzenia.
Wskazałem ręką : widzisz tego siewcę? Patrz, on nie płacze, on sieje. Gdy udzieliłem żołnierzowi rozgrzeszenia, podeszliśmy razem do siewcy, zapytałem: Pan sieje? Czy Pan nie widzi jak szosą na Lublin wszyscy uciekają? a on odpowiedział: Proszę Księdza, jak zostanie ziarno w spichrzu, to się spali, a jak będzie w ziemi, to zawsze ktoś chleb zbierze. Nie myślał o sobie, nawet w takiej sytuacji myślał o innych.”