To miało być zgrupowanie prawdy dla Paulo Sousy. Mimo zapewnień ze strony nowego prezesa PZPN Cezarego Kuleszy o pełnym wsparciu i zaufaniu do selekcjonera, opinia publiczna ćwierkała o rychłym pożegnaniu Portugalczyka ze stanowiskiem, w przypadku powtórzenia wyniku z marca. Cztery punkty w starciach z Albanią, San Marino i Anglią rzeczywiście byłoby dorobkiem wstydliwym. Mamy o trzy więcej!

Problemy z kontuzjami, testami, formą… Ich tradycyjnie nie brakowało. Kłopoty jednych to często otwarta furtka i szansa drugich. Takiego Adama Buksy Paulo Sousa nie fatygowałby, gdyby nie perypetie Milika i Piątka. Skoro go już jednak powołał, to od razu nakazał grę u boku Roberta Lewandowskiego. „Młody” nie zwariował. Debiut w ważnym meczu z Albanią na Narodowym nie spalił napastnika: okrasił go kluczowym golem (w stylu Lewego), który dał Biało-Czerwonym ponowne prowadzenie tuż przed przerwą.

Dziwny to był mecz. Poza początkiem, ukoronowanym golem Lewego, Polacy nie prowadzili gry, zapraszając rywala na własną połowę. Albania szarpała, oddawała strzały, wreszcie trafiła do bramki. Poczynała sobie coraz śmielej, a my coraz gorzej. Nagle… strzeliliśmy gola, po wspomnianym uderzeniu głową Buksy. Druga połowa była kontynuacją „nicniegrania” Polaków, z przerwą na wzięcie sprawy w swoje ręce przez Lewego (który to już raz?). Napastnik pognał z piłką, przestawiając po drodze kilku przeciwników, wszedł w pole karne, zablefował przed bramkarzem i dograł do Krychowiaka, który przytomnie za tą akcją ruszył.

 

Mecz wydawał się ustawiony, mimo „niebezpiecznego” 3:1 (EURO 2020 – Hiszpanie i Francuzi potwierdzą). Polakom chodziło o dowiezienie prowadzenia, Albańczykom zaś coraz gorzej wiodło się prowadzenie gry. Gol na 4:1 padł pomimo obrazu meczu. Trzybramkowe zwycięstwo po przeciętnej grze? Bierzemy.

W San Marino selekcjoner sprawdził zmienników. Zadebiutowali Jakub Kamiński (bardzo przeciętnie) i Nicola Zalewski (obiecująco). Łukasz Skorupski wreszcie nie przesiedział całego zgrupowania na ławce. Kamil Piątkowski zawalił gola dla rywali (!), który na dziesięć minut wprowadził panikę w poczynania drużyny. Przy znikomych wymaganiach ze strony gospodarzy, niczym szczególnym nie popisali się Slisz i Puchacz. Lewy poprawił dorobek i po przerwie dostał wolne. Za niego wszedł Buksa, który zanotował hat-trick. Co prawda przeciwko amatorom, ale ktoś te gole strzelić musiał. Mecz bez fajerwerków w wykonaniu Damiana Szymańskiego, który swoją historię miał dopiero napisać…

Wicemistrz Europy przyjechał nas ograć. Mimo komfortowej sytuacji w grupie, Gareth Southgate uznał, że na oszczędzanie gwiazd jeszcze nie czas. Posłał do boju niemal taką samą jedenastkę, jak w finale z Włochami na Wembley. Paulo Sousa ponownie ustawił Buksę obok Lewandowskiego, a pod nieobecność kontuzjowanego Bereszyńskiego trójkę w obronie uzupełnił Pawłem Dawidowiczem.

Polska zagrała świetny taktycznie mecz. To nie było tylko przeszkadzanie lepszemu piłkarsko rywalowi, ale też próby gry do przodu. Być może Anglicy nie spodziewali się tak trudnej przeprawy, ale na pewno od początku grali z maksymalną koncentracją. Tym bardziej więc należy docenić Biało-Czerwonych. Mecz nie obfitował w klarowne sytuacje bramkowe, ale był szybki, żywy i zacięty.

Indywidualnie? Wreszcie bardzo dobrze zagrał Krychowiak. Trzydziestojednolatek, który wygląda na boisku, jakby miał pięć wiosen więcej, skoncentrował się na atutach, którymi zwrócił uwagę futbolowej Europy w Sevilli. Zaryglował środek pola, doskakiwał, przechwytywał, nie przetrzymywał piłki. Tym razem Sousa zmienił go, kiedy Krycha miał już żółtą kartkę… To, że Moder zagra bez kompleksów, było wiadome. Młody, a poczyna sobie bardzo dojrzale. A będzie jeszcze lepiej, jeśli będzie wystrzegał się strat takich, jak przy golu Kane’a. Ale, że Linetty nie wystraszy się Anglików i nie schowa przed odpowiedzialnością gry w środku pola? Tego mało kto się spodziewał. Takie występy mogą zrobić z niego wreszcie futbolistę odważnego, a czas najwyższy, żeby takim się stał.

Jóźwiak starał się szarpać, ale wiele z tego nie wynikało. Za to bardzo dobrze spisał się w defensywie. Puchacz zagrał najlepszy mecz od roku, kiedy brylował w Lechu w europucharach. Buksa się nabiegał, ale Maguire i Stones schowali go do kieszeni, o co trudno się czepiać. Glik – podobnie jak z Hiszpanią na mistrzostwach – pokazał, że jest najlepszym polskim środkowym obrońcą. U jego boku solidnie zaprezentował się Bednarek. A abonament na przynajmniej kolejny blok meczów w podstawowym składzie wygrał Dawidowicz. To największe odkrycie meczu. Lewy – lider. Jego asysta to miód.

Czy Szczęsny mógł obronić strzał Kane’a? Mógł. Powinien bardziej energetycznie rzucić się w stronę lewego słupka, kiedy już wiedział, że tak będzie interweniował. Ale uderzenie Anglika było świetne. Po tym golu myślałem, że mecz jest przegrany. Teraz Anglia włączy tryb z Euro, będzie nas trzymać na dystans, nawet nie podskoczymy… Zawodnicy na szczęście tak nie myśleli. Moder ośmieszył Walkera, zagrał do środka, strzał Linetty’ego goście zablokowali, ale piłkę przejął Lewandowski. Podniósł głowę, dał miękką – ale szybką – wrzutkę, Damian Szymański wyszedł w górę niczym CR7 i został sensacyjnym bohaterem. Drużyna zasłużyła na ten remis. Wielka praca włożona w mecz nie była na nic.

W październiku zagramy u siebie z San Marino i na wyjeździe przeciw Albanii.