Pierwsze, powojenne „walne” odbyło się 4 listopada. Co zrozumiałe, budziło żywe zainteresowanie radzyńskich spółdzielców.
Wzięło w nim udział 32 delegatów, członkowie Rady Nadzorczej, prezes Spółdzielni Mieczysław Laskowski, kierownik Piotr Jankiewicz oraz buchalter Wacław Grzeszykowski. Było to pierwsze statutowe zebranie po sześcioletniej przerwie.
Szczegółowe informacje nt. strat poniesionych przez spółdzielnię w okresie okupacji, zwłaszcza w ostatnim roku wojny przedstawił buchalter Grzeszykowski.
Powojenny bilans
Po odejściu Niemców w kasie zostało w gotówce 51 593 oraz towarów o wartości 90 998 zł i nieruchomości.
Ogółem bilans otwarcia zamykał się sumą 357 782, 30 zł.
Od sierpnia 1944 roku do końca grudnia ’44 osiągnęła obroty w wysokości 3 053 163.
Dobrze przedstawiało się zamknięcie 1944 roku – wynosiło 668 463,39 zł i świadczyło o dużej prężności Spółdzielni mimo trudności wspomnianych 12 miesięcy.
W dyskusji zabrał głos wielu mówców. Potępiono wypowiedź p. Szymańskiego, kwestionującego ważność zebrania.
Zaproponowano, by wypracowaną nadwyżkę przeznaczyć na zapomogi dla biednych dzieci w szkołach, dla sierot po poległych w walce z okupantem, na ławki i pomoce naukowe w miejscowych szkołach.
Wśród członków rozdzielono 78 960 zł, co stanowiło 20% ogólnego dochodu.
Do składu Rady Nadzorczej zostali wybrani mieszkańcy Radzynia – Wacław Piotrowski i Wacław Paszkowski.
Przewodniczący Mieczysław Zarzycki przedstawił plany budżetowy na 1945 r.
Spór o ważność Walnego
Po zatwierdzeniu budżetu wybuchł poważny spór, rozpoczęty przez wspomnianego Szymańskiego. Twierdził, że Walne Zgromadzenie nie jest ważne, ponieważ delegaci zostali wybrani jeszcze w 1939 r. Twierdzenie to spotkało się z całkowitą dezaprobatą delegatów.
Jak uzasadniali swoje wypowiedzi?
Na skutek ograniczeń okupanta i zarządzeń, zabraniających gromadzenie się, delegaci nie mogli wykonywać swoich funkcji. Pierwszą czynność, jaką mogli swobodnie wykonać jest sprawozdanie za 1944 rok, do czego są w pełnym prawie, gdyż czas okupacji i ograniczeń wprowadzonych przemocą nie może się już liczyć.
Zebrani podkreślali brak spokoju w „okolicy”, utrudniający normalną pracę filii spółdzielczych, istniejących w okolicznych wioskach.
Delegaci wybrani przed wojną, po sześciu latach mogli spełnić swe zadania statutowe. Można do nich odnieść słowa Mickiewicza, że byli łącznikami „między nowymi i dawnymi laty
– podsumowuje autor kroniki.