Postój zrobisz o tu – w Sojkach. Pokazał kamykiem miejsce na mapie. Wokoło las … i tylko jedna droga. Znam dobrze to miejsce.
– No cóż – pułkownicy – to wszystko.
– Iwanie ! – Na drogę czegoś by tam …
Wnieśli zaraz wielki gąsior gorzałki, wędzone ryby, baraninę, chleb … Sprytnie rozlewali do kufli. Wypijali i zakąszali stojąc.
Hetman mówił;
– Nie ci sami my teraz co pod Korsuniem. Mocniejsi. Mocniejsi – przyjaciele moi.
Weszniak z Moskwy list przysłał. – Królowi niech nawet przez myśl nie przemyka, że car polanowskiej umowy dotrzyma.
Głodu nie będzie.
Chleb z Rosji taborami wiozą. Wkrótce będą armaty.
– Trzymajcie się orły !
– No – z Bogiem !
Całą noc drogą, przy której stał namiot hetmana szło wojsko. Rypiały dawno nie smarowane koła wozów. Rżały konie. Bokami po trawie pomykali jeźdźcy. Obłoki kurzu unosiły się tuż ponad głowami. Siedzieli na wozach ścieśnieni jeden przy drugim. Ramię przy ramieniu.
Ktoś drzemał … Ktoś rozmawiał …
Tak, jakby wszyscy z jednej wioski byli. Z jednego chutoru. Z jednego miasta. Ścielił się nieznany szlak wojny.
– Ale w strwożonych sercach dzwoniła jak złota ostroga wiara, że szczęście leży gdzieś tam …
Z przodu.
– Gdzie na horyzoncie rozpinając chmurne zasłony, toruje sobie drogę letni poranek.
( Na motywach – ” Perejasławska Rada ” )