„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”
* * *
Balkony w szarych blokach. Na wielu suszące się pranie albo jakieś graty. Na niektórych zwisające głową w dół kruszejące zające i bażanty.
* * *
„Mamo, rzuć mi piłkę!”.
* * *
A wieczorami „szyby niebieskie od telewizorów”.
Sobotnie stare westerny z głosem Jana Suzina, kultowe seriale typu „Pogoda dla bogaczy” – o polskich, naprawdę znakomitych – nie wspominając. I raz na jakiś czas hollywoodzki hit, o którym potem można było przez trzy dni rozmawiać w szkole ze wszystkimi, bo wtedy wszyscy oglądali to samo.
Dzięki temu istniała wspólnota wrażeń i doznań, jakiś wspólny mianownik, do którego można się było odwoływać. Potem to się bezpowrotnie skończyło.
* * *
Był od zawsze fanem „Sprawy Kramerów”. Niby normalna obyczajówka, ale jak to było wymyślone i zagrane! Kiedyś, wygrzebawszy ją w „książniczce”, przeczytał też powieść, która była pierwowzorem filmu i zdziwił się mocno, jak z tak czerstwej książki powstał taki świetny scenariusz…
* * *
A te miejskie „książniczki” to był jednak genialny wynalazek. Czasami trafiało się coś naprawdę wyjątkowego, ale ważniejsze było to, że mogłeś sobie z czystym sumieniem oczyścić półki ze złogów. Bo wyrzucanie książek na śmietnik to jednak zbrodnia, jednak zbrodnia…
Bywało, że znajdowało się w nich nie książki ale różne przedziwne rzeczy, ot na przykład długie, pisane drżącą ręką, poematy bezskutecznie ostrzegające świat przed masońsko-żydowskim spiskiem.
„Książniczki” stoją nadal, jak to się mówi, nadgryzione zębem czasu – i puste, bo wyjąłem, co miały.
* * *
Jest późna jesień 1982 roku. Siedzimy w domu u Byka, jak zwykle we trzech: Byk, Perez i ja. Trzy razy pierwsza strona, raz druga, trzy razy pierwsza strona, raz druga… I tak w kółko. Do znudzenia…? Nie, to nam się nigdy nie znudzi! Dorastamy, prowadzimy niekończące się rozmowy, snujemy plany. Wtedy jeszcze nie rozumiemy, że „Nie płacz Ewka” to wyznanie samobójcy…
Podczas takiego wieczoru wymyślamy np., żeby w proteście przeciwko stanowi wojennemu (a jakże!) nie iść na zbliżającą się ósmoklasową „studniówkę”. Informujemy o tym nawet naszą wychowawczynię, ale Pani Renia bez większych kłopotów wybija nam to z głowy. „Po co się spieszysz, po co się spieszysz? Przecież do końca życia mamy na to czas! Aby być sobą, aby być sobą jeszcze. Aby być sobą, aby być sobą wreszcie…”.
CDN…
zdj.: Tomasz Młynarczyk