Złudna jest historyczna świadomość (zapewne spowodowana nadreprezentacją specyficznych źródeł historycznych), że Żydzi przed wojną to głównie komuniści. Aktywność polityczna ludności żydowskiej była bardzo różnorodna, a sympatie polityczne tworzyły wielobarwny wachlarz reprezentujący stronnictwa ideowe od lewa do prawa.
Po tej ostatniej stronie umiejscowić trzeba organizację, o której wolą dziś nie pamiętać politycznie poprawne środowiska demoliberalne – Stowarzyszenie Młodzieży Żydowskiej im. Josefa Trumpeldora w Polsce, częściej określane akronimem Betar (od nazwy Brit Josef Trumpeldor). Stanowiła ona skrajnie prawicowe skrzydło ruchu syjonistycznego, o nacjonalistycznej formule działania i stylizacji wzorowanej na innych tego typu ówczesnych ruchach europejskich: piaskowe lub brunatne koszule, czarne/białe/piaskowe krawaty, guziki z menorą, pozdrowienia w formie salutu rzymskiego, stopnie organizacyjne. Dlatego też socjalistyczne ugrupowania żydowskie oraz komuniści nazywali ich po prostu faszystami.
Państwo polskie popierało działalność Betaru z uwagi na jego politykę dążącą do wychowywania młodzieży żydowskiej zgodnie ideałami mającymi ukształtować „nowego Żyda”, zdolnego do pracy na roli i walki zbrojnej, pioniera, którego celem jest emigracja do Palestyny i walka o powstanie państwa żydowskiego, a następnie utrzymanie jego istnienia. Tym samym rozładowującą napięcie polsko-żydowskie w kraju i czyniącą z Żydów pełnowartościowych dla państwa obywateli.
Było to sprzeczne z polityką lewicowych i komunizujących ugrupowań żydowskich, w tym najpotężniejszego z nich Bundu, w zwalczaniu którego Betar niejednokrotnie współdziałał z polskimi ugrupowaniami narodowo-radykalnymi.
Betar został powołany do istnienia na Łotwie w 1923 roku przez Włodzimierza Żabotyńskiego, choć w rzeczywistości jego główna siedziba znajdowała się w Warszawie. Działał w wielu państwach Europy.
W województwie lubelskim został zarejestrowany w rejestrze stowarzyszeń w 1928 roku, a jego oddział (gniazdo) w Radzyniu Podlaskim powstał w lipcu 1932. Władze Betaru w Radzyniu tworzyli:
- Abram Bluman – naczelnik gniazda
- Ber-Wolf Czarny – zastępca naczelnika
- Jakub Winderbaum – sekretarz
- Samuel Winderbaum – skarbnik
- Mendel Nusbaum – gospodarz (odpowiedzialny za sprawy materialne i logistyczne).
Wkrótce komórka trumpeldorczyków powstała również w pobliskim Międzyrzecu, gdzie szybko zyskała duże grono członków. Na jej czele stanął Samuel Bojgenman, a swój lokal miała przy ulicy Warszawskiej 35, w którym urządzano odczyty. Na wiosnę 1934 roku dwa koła Betaru w powiecie radzyńskim skupiały ogółem 195 członków.
W niedzielę 6 sierpnia 1933 roku w Radzyniu zorganizowano regionalny zlot członków organizacji, w którym uczestniczyło 160 betarowców (60 z Międzyrzeca, 25 z Kocka i 55 miejscowych). Wieczorem po obradach, w których główny referat wygłosił naczelnik gniazda radzyńskiego Abram Bluman, gdy uczestnicy zjazdu wyszli na miasto, na ulicy Stodolnej jedna z kilkuosobowych grup została zaatakowana przez 22-osobową socjalistyczną bojówkę, z szefem radzyńskiego Bundu Szmulem Kimelem na czele. Nim żydowscy socjaliści ostatecznie rozprawili się z żydowskimi nacjonalistami, zostali spacyfikowani przez polską policję. Osiemnastu bundowców skazano administracyjnie na miesięczny areszt, czterech zwolniono jako nieletnich.
Spotkania organizowane przez Betar rozbijane były także od wewnątrz, czego przykładem może być konferencja, która odbywała się w przeddzień pierwszego dnia wiosny 1937 roku w radzyńskim lokalu szkoły prowadzonej przez syjonistyczne Żydowskie Stowarzyszenie Oświatowo-Kulturalne „Tarbut”. Na zaproszenie organizacji Żabotyńskiego referat zatytułowany „Walka o odbudowę Palestyny” wygłaszał przybyły z Warszawy Matvei Bernsztejn (notabene bliski współpracownik Menachema Begina, również ówczesnego studenta Uniwersytetu Warszawskiego, który w następnym roku stanie na czele Betaru w Polsce, w czasie wojny żołnierza gen. Andersa, a w 1977 roku pierwszego prawicowego premiera Izraela). Uważni czytelnicy pism Romana Dmowskiego, gdyby obecni byli na referacie Bernsztejna, zapewne przypomnieliby sobie narzekania ojca polskiego ruchu narodowego na to, że setki lat obecności Żydów w Polsce sprawiły, iż – pomimo życia w dwóch odrębnych kulturowych światach – Polacy przejęli wiele ich cech. „Jak zbierze się 25 Żydów, to zawsze jest to 25 rabinów, 25 profesorów, 25 adwokatów, a każdy ma swój pogląd na rzeczywistość i chce do niego przekonać pozostałych” – mówił w Radzyniu przyszły ojciec Mashy Leon, znanej felietonistki amerykańskiego czasopisma „Forward” wychodzącego w języku jidysz.
Gdy prelegent zaczął zachwalać ideę Włodzimierza Żabotyńskiego, okazało się, że audytorium w dużej części tworzą członkowie lewicowo-syjonistycznej partii „Poalej Syjon” (Robotnicy Syjonu). Na hasło swych przywódców, Srula Salcera i Josefa Winderbauma, którzy głośno zaczęli śpiewać Di naje szwue, piosenkę bojową socjalistycznych robotników żydowskich, 60 innych działaczy poderwało się i – powodując ogromne zamieszanie w sali – wyszło rycząc na całe gardła:
Brider un szwester fun arbet un nojt,
ale, wos zenen cezejt un ceszprejt.
Cuzamen! Cuzamen! Di fon iz grejt,
zi flatert fun corn, fun blut iz zi rojt!
A szwue! A szwue – ojf lebn un tojt!*
Spotkanie można było uznać za rozbite. Pozostawało jedynie czekać na odwet Betaru. Taki był obraz burzliwego życia społeczno-politycznego w Polsce i Radzyniu Podlaskim lat 30. XX wieku.
*Bracia i siostry od znoju co wre,
wszyscy, którzyście rozproszyli się.
Razem! Razem! Sztandar już tkwi,
Gniewnie łopocze czerwony od krwi!
Przysięga! Przysięga po kres naszych dni.