Zimowe okno transferowe ma tego samego polskiego bohatera, co rok temu. Tylko trochę inny panuje nastrój. Poprzedniej zimy futbolową część narodu ogarnęła ekscytacja, teraz zastąpiona niepokojem, ale z nutą nadziei. Krzysztof Piątek przeszedł do Herthy Berlin.

Pio miał wystrzałowy początek w Milanie. Strzelał piękne gole, ciągnął wręcz (wbrew swojej boiskowej charakterystyce) zespół. Niewiele doprawdy brakowało, a Milan po latach, dzięki jego bramkom, wszedłby do Ligi Mistrzów (inna sprawa, czy by w niej wystartował…). Do tamtej pory modelowa kariera. Niestety, w obecnym sezonie przyszło załamanie. Piątek strzelał rzadko, głównie z karnych. Irytował nieporadnością. Milan to wielki klub, który posiada karykaturalną drużynę, a Piątek stawał się w niej coraz bardziej nieprzydatny. Na San Siro uznali, że czas ściągnąć na ratunek – chętnego od jakiegoś czasu – Zlatana Ibrahimovicia. Szwed to wybitny piłkarz, ale ma trzydzieści dziewięć lat! Oczywiście, wciąż jest w stanie dać zespołowi coś ekstra, ale jak często i jak długo ta misja może potrwać? Fakt, że miotający się działacze Milanu wpadli na taki pomysł, a ofiarą jego realizacji został Piątek, nie wystawia Polakowi pozytywnego świadectwa.

Natomiast transfer do Herthy to dobry pomysł. Piątek takiej kampanii, jak poprzednia, zapewne już nie powtórzy. Daleki jestem jednak od przyklejania mu łatki „człowieka jednego sezonu”. Już wiemy, że stać go na strzelenie kilkunastu bramek w sezonie, a gra w klubie aspirującym do bundesligowej czołówki może temu sprzyjać. Pio nie jest tak dobry, jak go malowano w zeszłym sezonie, ani tak słaby, jak zapewniali krzyżujący go w obecnym krytycy. Może opieka byłego wielkiego napastnika, trenera Herthy Juergena Klinsmanna, przyspieszy reaktywację? Oby. Piątek w odpowiedniej formie to idealny kandydat na jokera w reprezentacji Polski.

Piątka łączono z różnymi klubami, co wywołało duży szum wokół jego przeprowadzki. W tle, po cichu, miejsce pracy zmienił Kamil Grosicki. Kiedyś sam co okienko nakręcał atmosferę, pisał w social mediach, że już za chwileczkę, za momencik… Bywał rozżalony, bo Rennes nie chciało go puścić, a on marzył o Premier League. W barwach Hull zagrał w niej wreszcie, żeby rychło spaść szczebel niżej. Perspektyw na powrót do angielskiej elity raczej nie było, ale Grosik robił swoje. Asystował, strzelał, błyszczał. Teraz spotkała go nagroda w postaci transferu do West Bromwich Albion, lidera Championship. O odpowiednie przygotowanie Grosickiego do Mistrzostw Europy można być chyba spokojnym, a gra o konkretny cel w klubie powinna go tylko nakręcić.

Tej „zimy” opuścili ekstraklasę prawie wszyscy najlepsi polscy strzelcy. Został Paweł Brożek, ale on się raczej nigdzie nie wybiera. Podbić Amerykę spróbują Adam Buksa i Jarosław Niezgoda. Po wyrażanych publicznie wątpliwościach Jerzego Brzęczka, dotyczących przenosin za Atlantyk kadrowicza Przemysława Frankowskiego, MLS stała się kierunkiem dyskusyjnym. Nie chodzi o poziom sportowy, bo o wyższy od ekstraklasowego nietrudno. Selekcjoner zasugerował, że duża odległość od centrum wydarzeń nie ułatwia drogi do reprezentacji. Buksie i Niezgodzie na razie biało-czerwona koszulka nie grozi. Natomiast świetna gra w USA niedocenianego u nas Kacpra Przybyłki była dla nich na pewno pewną zachętą. No i kasa w klubach się zgadza. Inny kierunek obrał, będący chyba jeszcze dalej od powołania, Patryk Klimala. Były napastnik Jagiellonii będzie kontynuował polskie tradycje w Celticu Glasgow. Marka wciąż duża, drużyna już niekoniecznie.

Na deser rekord. Radosław Majecki został najdrożej wytransferowanym piłkarzem w historii polskiej ligi. Młody bramkarz podpisał kontrakt z AS Monaco, które wypożyczyło go od razu na rundę wiosenną do macierzystej Legii. O miejsce w składzie słynnej francuskiej drużyny ma Polak powalczyć latem. Rozsądny ruch z każdej strony.

Exodus piłkarzy z polskiej ligi przybrał w ostatnim czasie tak pokaźne rozmiary, że może spokojnie aspirować do tematu prac naukowych. Zachód (wschód też) kusi, szkoda tylko, że tak wielu nieprzygotowanych śmiałków rusza na podbój.