W świąteczne dni dwór zamienia się w wielkie targowisko. Tuż przy wyłożonej kamieniami ścieżce lokalni i przyjezdni kupcy rozkładają swój towar. Tałesy i jarmułki leżą na przewróconych do góry dnem skrzynkach, ale szczególną atrakcją dla klientów i gapiów są miękkie, płócienne i bardzo kolorowe buty, wkładane w Jom Kipur. Obok nich stoją handlarze owoców. Wystawiają swój najlepszy towar, licząc, że zbiją niemałą sumkę na tłumnie przybyłych chasydach.

Unoszące się w powietrzu owocowe wonie i zapachy kuszą, pobudzając apetyt. Aromat soczystych, żółtych i lśniących w słońcu kiści winogron, przywiezionych do Radzynia z nad dalekich mórz jest najbardziej nęcący – wszak owoce te pojawiają się tutaj tylko raz w roku, na Rosz ha-Szana i Jom Kipur.

Specjalnie importowane na tę okazję winogrona są niezbędne, aby zgodnie z nakazami religijnymi w drugą noc Rosz Haszana zmówić Szehechejanu[1]. Zda się, pełne majestatu kiście winogron leżą czekając na swój czas, jakby świadome doniosłej roli, jaka przypadnie im w udziale. Cieszą oko i nikt nie śmie ich dotykać, aż do specjalnej okazji.

Do wschodniej ściany bet ha-midraszu w te dni przylega specjalnie na tę okazje zbudowane, wykonane z płótna zadaszenie. Jest potrzebne, ponieważ przybyłe na święta tłumy nie mogą zmieścić się w bet ha-midraszu, i gdyby nie ono, niektórzy zmuszeni byliby modlić się pod gołym niebem.

Nie tylko dwór zmienia się nie do poznania w święta, ale też całe miasteczko. Nie ma już zwyczajnej ciszy, zniknęła gdzieś monotonia i rutyna. Hałas i zamieszanie na dworze oddziaływają na cały sztetł. Nie widuje się już nikogo, kto by niespiesznie przechadzał się uliczkami, bo wszyscy krzątają się i uwijają w pośpiechu. Każdy niemal radzyński Żyd i Żydówka, a nawet dzieci, zajęty jest obsługiwaniem tłumnie przybyłych chasydów. Zdaje się, że szelest ich atłasowych kapot słychać w każdym zaułku i w każdej alejce.

Gromady chasydów wprawiają w zdumienie goja, który przypadkiem trafił do miasta i nigdy nie widział w Radzyniu takich gromad chasydów. Zdezorientowany patrzy na dziwnych brodatych i pejsatych osobników, raz po raz spluwając i mamrocząc coś do siebie, po czym szybko się oddala.

Dla przyjezdnych, wielkomiejskich chasydów przygotowywane są smakowicie pachnące potrawy, których aromat roznosi się po Radzyniu. Z wypiekami na twarzy miejscowe Żydówki cały dzień biegają tam i z powrotem do sklepów, a młode dziewczęta, zalotnie i figlarnie spoglądają na dorodnych chasydzkich młodzieńców. Rumieniąc się, szepczą coś jedna do drugiej, po czym naraz wybuchają nagłym, głośnym śmiechem.

Gdy zapada zmrok, niosące się z cadykowego dworu odgłosy i dźwięki tworzą niepowtarzalną atmosferę w sztetł. Młodzi chasydzi recytują zadany fragment, a ich słodkie głosy, odbijając się echem od ściany bet ha-midraszu, płyną daleko, aż na drugą stronę rzeki.

 

Przypis tłumacza:

[1] Szehechejanu – modlitwa dziękczynna często odmawiana w Rosza Haszana, Jom Kippur oraz inne żydowskie święta. 


Tłumaczenie z jidysz Alicja Gontarek na podstawie: Abe Danilak, Dem rabejnim hojf. Der rebe kumt! [w:] Sefer Radzin; izker –buch = Radziner izker buch, red. I. Zigelman, Tel Awiw 1957.