Wybrali Komarówkę zamiast bieszczadzkiego Leska („tam grają country” – uzasadniają wybór). Na miejskim stadionie spotkałem wielu pozytywnie zakręconych ludzi, oddanych swojej motocyklowej pasji. 

Wita nas tablica „Gmina Komarówka Podlaska”. Widoczna po prawej stronie tabliczka „Zlot” wskazuje drogę. Dostajemy się drugim wejściem dla mediów (pierwsze jest dla uczestników), gdzie spotykamy „u progu” dwóch ważnych ludzi w lokalnym środowisku fanów jednośladów. Jeden przyjechał aż z Edynburga.

Spotykam jednego z organizatorów, pomysłodawców imprezy – Pana Janka z Międzyrzeca, który ponad 20 lat temu razem z sześcioma znajomymi z Przegalin zorganizował ognisko, które rozrosło się do dzisiejszych rozmiarów.

W środku: Piotrek, jeden z liderów klubu Panther MC z Międzyrzeca. – Było nas 7 wspaniałych, 6 z Przegalin + ja z Międzyrzeca – opowiada pan Janek ( pierwszy z pr.)

Życiowa filozofia Moto-papy

-Dajemy radość dziewczynom, kobietom, całej wschodniej Polsce i nie tylko.  Pierwsze „Motopikniki” nie były na tak wielką skalę, jak te w ostatnich latach. – Przyjeżdżało mniej ludzi,  nie było tyle motocyklów. Teraz każdego roku w Polsce przybywa 50 tysięcy motocyklistów. 

600-1000 motocykli na zlocie staje się normą. W sobotę, w samo południe poprowadzili paradę do Radzynia. Jechali na jej czele jako MAH (Motocyklowa Asysta Honorowa), złożona ze służb, policji.

Rozmowę przerywają pozdrawiający nas  lekko „zmęczeni” bywalcy, ustawionego w głębi miasteczka namiotowego piwnego ogródka, niemal dotykającego dużej sceny.

-To wszystko kumple, już się radują, cieszą się zlotem, pogodą – komarów nie ma. Chłopcy radośni i uśmiechnięci – jakie twarze pobożne mają! Oni będą nosić baldachim, ja im załatwię – w pierwszej dwójce, z lewej strony obaj. Ten będzie nosił u św. Mikołaja, drugi u św. Józefa. 

Na zakończenie życzą „dużo zbliżeń”. – Taka jest nasza filozofia – tłumaczą.

-Jak składamy sobie życzenia, mówimy: dużo zdrowia, dużo zbliżeń (nie tylko do różańca). W życiu najważniejsze są : zdrowie, zbliżenia, motocykle. Mamona nie jest najważniejsza, tylko potrzebna. 

Przyjechali chłopaki z Rosji, mówią o nim, że to najbardziej wygadany motocyklista – opisuje kolegę Piotrek.

Gdyby nie żenidło, już bym był biskupem. Mam urodę, ciężki jestem (mam 107 kilo wagi). Trochę gorzej z pobożnością, mam rozpustny wyraz twarzy. Dużo księży ze mną jeździ, więc z szyderczej zrobi się pobożna. 

„Czarna” nuci „Mój jest ten kawałek podłogi”

Omiatam wzrokiem duże pole namiotowe, na którym rozbijają się kolejni przybyli. Widać ochronę miasteczka, na scenę wchodzi „Delta” z odważną wokalistką. -Na pikniku nie mówimy słów na „P” – prosi prowadząca koncert zespołów, rywalizujących o przyszłoroczny support przed gwiazdą wieczoru.

W tym roku dla fanów motocykli zagrali: Plan, Sexbomba, Kobranocka, w sobotę – m. in. Dezerter. Siema Jarocin! – chciałoby się zakrzyknąc, patrząc na powyższy skład i ogólno luzacko-hipisowski klimat miejsca. Po polu przechadza się czarownik z wysokim kapeluszem. Dla spragnionych ma specjalną piwną kroplówkę.

Przyjeżdżający swoje maszyny zostawiają przed polem namiotowym. Na debiutujących na  „Motopikniku” wrażenie robi rozmach imprezy. Sztab ludzi, skupionych wokół Klubu Motocyklowego Panther  MC

Nie ma barier, wielu ze zlotowiczów wita się na misia, choć widzą cię pierwszy raz w życiu.

Pod niebieskim namiotem lubelskiego stowarzyszenia „Moto-inicjatywy” częstują mnie „Duchem Puszczy” i opowiadają o swojej pasji. Ze staropolską gościnnością proszą o skosztowanie deliktów, przywiezionych z niedawnego wjazdu ze Słowacji. Ich grupa liczy ok. 30 członków, organizują rozpoczęcie i zakończenie sezonu w Lublinie, Motocyklowy Dzień Dziecka, Motomikołaje.Działają od 4 lat, Komarówkę wybierają ze względu na wykonawców. Najgłośniejsza z paczki „Czarna”(jest jeszcze m. in.  „Kawa”, „Jaro”, „Andrzej”) wspomina imprezę sprzed około 10 lat. – Grała „Patologia” i „Cela nr 3”, to zapamiętałam.

Opuszczam wesoły namiot, trochę dalej coś dla najmłodszych uczestników – „Strefa młodego bikera”. Na mini-quadach mogą pojeździć milusińscy. Nie jest to typowo męska impreza, jest wiele kobiet w wieku rożnym.

Naprawdę warto!