wskaż mi drogę
wskaż ją
proszę
nie każ żyć mi z twarzą na zimnych kamieniach
z brudnym wiechciem nadziei
w zaciśniętej pięści
nawet motyl na ramieniu
sztywna niema mumia
zsechł się ze starości
więc cel mi wskaż
ścieżkę
proszę
bądź Miłością
mężczyzną
mną samą
ile jeszcze ksiąg zamkniętych
łez upadłych
bryzgów błota
samochód
martwy pies
albo żółw
zanim
wreszcie ziemią pozwolisz mi się przykryć szczelnie
by choć raz
solidnie
się wyspać