Finałowy odcinek ostatniego sezonu „Gry o tron” i przemowa skutego w kajdanach Tyriona Lannistera, wskazującego nowego króla (kto nie oglądał serialu, powiem w skrócie, że to ichni Zagłoba – przynajmniej tak go postrzegałem) skojarzyła mi się z końcem „Misia” Barei i wypowiedzią węglarza o tradycji.
Walczące ze sobą rody Siedmiu Królestw wiążą się sojuszami, zdradzają, łączą siły – jednym słowem, jak mawiała babcia Bronia: „kotłuje się” tam przez lata. Jednak zza Muru nadchodzi śmiertelne niebezpieczeństwo – to Armia Umarłych(„Innych”), pragnących „wiecznej nocy”. Dotąd zwaśnienie przez wieki muszą stanąć obok siebie i walczyć w obronie świata, by nie okrył się „wieczną nocą”. Ha, walczą z cywilizacją śmierci…
Przygotowując się do ostatniego starcia, sprzymierzeni obrońcy szczególnie chronią Brana Starka – niepełnosprawnego chłopca, który staje się „trójoką wroną”, widzi przeszłość. Jest symbolem łańcucha pokoleń, trwałości świata.
Nocny Król chce zniszczyć świat, którego jestem pamięcią.
Tym właśnie jest śmierć – zapomnieniem. Byciem zapomnianym. Jeśli zapomnimy o swoich czynach, historii nie będziemy już ludźmi, a zwierzętami. Gdybym niszczył świat, zacząłbym od ciebie
-mówi do Brana Kalekiego Sam Tarly
Wreszcie przemowa Tyriona:
Co jednoczy ludzi? Armie? Złoto? Flagi? Historie. Nic na tym świecie nie może równać się z dobrą historią. Jej się nie da zatrzymać. Nie da pokonać. Bran jest naszą pamięcią, skarbnicą naszej historii. Naszych wojen, ślubów, narodzin, masakr, głodów, naszych triumfów, porażek, przeszłości.
Dodaje jeszcze jedno: Od tej pory władcy nie będą się rodzić. Będą wybierani, by służyć Królestwu (Sam proponuje wcześniej: dlaczego nie przez wszystkich, skoro władca ma rządzić wszystkimi?)
Co oprócz tego fascynuje w kończącej się sadze? Parafrazując Pismo: mnogość ludów, narodów, języków. Egzotyczni bohaterowie przypominają ci Turków, Greków, potomków Czyngis-Chana, Rzymian… Kapitalna robota R.R. Martina, który na potrzeby telewizyjnej produkcji musiał siłą rzeczy skracać, upraszczać pewne wątki.
Wielkie sceny batalistyczne, kameralne ujęcia. tysiące statystów. Megaprodukcja z przesłaniem.
Tradycja naszych dziejów jest warownym murem
To jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza
To jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa
To jest nasza historia, której się nie zmieni