Trochę nie zważając na to, że już weszliśmy w czas Świętego Triduum Paschalnego, pozwolę sobie podzielić się tym co przeżywaliśmy jeszcze wcześniej.


Wielkopostne rekolekcje – u nas też je praktykujemy, choć trudno o „zdobycie” księdza, gdyż każdemu trzeba być w swojej parafii. Wyjechać na niedzielę do sąsiada jest możliwe tylko wtedy ,kiedy on sam w zamian przyjedzie do ciebie, do twojej parafii.

Tegoroczne rekolekcje prowadził u nas o. Leo. Kapłan pochodzący z Austrii, od 10 lat pracujący w Kazachstanie. To mój sąsiad zza jeziora. W linii prostej będzie pewnie ok. 15 km, latem po stepowej drodze wyjdzie ok.25, a teraz zimą jadąc dookoła wyjdzie pewnie ze 100. Nie udało się nam dojechać do wszystkich wioseczek, dokąd chcieliśmy, bo pogoda pomieszała nasze plany. Przyszło nagłe ocieplenie i step zaczął płynąć. Bogu dzięki nie było poważniejszych powodzi w tym roku, ale dojechać nie wszędzie było możliwe.

Jedna z myśli o.Leo dotyczyła spowiedzi. Dzielił się o swoich rozmowach z nauczycielami ze szkoły, w której on jest dyrektorem. (Jego Zgromadzenie założyło szkołę w Korniejewce. Nie jest to szkoła czysto katolicka -bo taka według prawa w Kazachstanie być nie może, ale duch chrześcijański tam jest. Zwłaszcza jeśli chodzi o podejście do pracy, do zasad wychowania. I mówił właśnie o. Leo o jednej ze swoich rozmów z muzułmanką – nauczycielką, rozmowie, gdzie on dzielił się myślami o sakramencie spowiedzi, że teraz przed Świętami zwłaszcza u nas jest możliwość spowiedzi. U tej pani, muzułmanki, słuchającej go „zaszkliły” się oczy i powiedziała w sumie jedno zdanie – jak wam dobrze, że u was jest taka możliwość, by się wyspowiadać…
A pogoda w Kazachstanie to bywa nieprzewidywalna, bo choć przyszło ocieplenie to zaraz też kwiecień pokazał swoje drugie oblicze. Na Niedzielę Palmową buran – burza śnieżna, wczoraj na Wielki Czwartek mrozek – 10.

Polecam Waszym modlitwom naszą wspólnotę. W najbliższym czasie trzeba nam się zająć odremontowaniem naszej kotłowni po zimowym pożarze i chcielibyśmy też w tym roku zapoczątkować prace związane z utworzeniem przy kościele „Ogrodu-sadu Matki Bożej”. Brzmi dość szumnie, ale będziemy coś próbować.

Od maja ruszą też pewnie prace związane z rekonstrukcją dawnego wiejskiego przedszkola i przebudową go na nasz niewielki Dom pielgrzyma. Mi samemu, gdy o tym piszę lekko się trzęsą ręce, ale będziemy próbowali. Polecamy się Waszym modlitwom.

zdj. tytułowe: Przy spokojnym „zejściu” wody ze stepu nasz „rów” napełnia się wodą. W roku schodziła ona ze stepu ok. 10 dni, Bogu dzięki „schodziła” spokojnie.

Jedna z Mszy w oziornowskim kościele podczas tegorocznych rekolekcji.
W drodze do tych wiosek, do których dojazd był możliwy. To błoto ma jedną ważną właściwość – dobrze się klei do opon.
Wioska Czernigowka, której Bogu dzięki w tym roku nie zalało. Ubiegły rok był dla jej mieszkańców trudny. Dwa tygodnie stali w wodzie.
To raczej zwykły widok na wiosnę, choć w tym roku woda schodziła ze stepów spokojniej.
Stiepnoje. Nasze „dziewczynki” z palmami, jeszcze przed buranem. Tutaj widać tradycyjne miejscowe palmy – nasze „bazie” z niewielkimi ozdobami.
Zgodnie z naszą tradycją zawsze przed Świętami dzieciaki i młodzi szykują jakieś symboliczne podarki dla naszych chorych parafian. Najpierw sami je przygotowują a potem ich przedstawiciele wraz z jedną z Sióstr odwiedzają chorych parafian, składają życzenia i obdarowują tymi symbolicznymi podarunkami. Jest to fajny widok, kiedy ja odwiedzam chorych z okazji 1-go piątku i widzę u chorych kilka, kilkanaście takich podarków zachowanych z poprzednich lat. W tym roku maluchy robiły – kurczaka wielkanocnego, a młodzi sami przygotowywali i piekli mazurki w kształcie dużego wielkanocnego jaja.

Wielki Czwartek – staramy się żyć w duchu katolickich tradycji