Aż dwa z trzech sobotnich hitów miały konkretną stawkę, starły się bowiem drużyny, które w Niemczech i Hiszpanii pozostały w grze o tytuł mistrza kraju.

Zachowując chronologię zaczniemy od meczu kolejki we Włoszech. Historia starć Juventusu i Milanu pełna jest wspaniałych spotkań, meczów o najważniejsze trofea, a także licznych podtekstów, dotyczących wielkich piłkarzy i trenerów, łączących oba kluby. Dzisiaj jest to hit tylko z nazwy, ponieważ pod względem czysto sportowym dzieli drużyny kilka pięter. Stara Dama kolekcjonuje mistrzostwa Włoch, walczy o triumfy w Europie, natomiast mediolańczycy to od niemal dekady średniak, nie zawsze nawet awansujący poprzez ligę do kontynentalnych zmagań. To, co dzieje się z Milanem w jego najnowszej historii, nie przystoi po prostu tak wielkiemu klubowi.

Mecz od początku był wyrównany. Dużo walki, mało klarownych sytuacji. Jednej nie wykorzystał Piątek, ale kilkanaście minut później się poprawił. Tuż przed polem karnym przebił się Bakayoko, piłkę przejął na wprost bramki Polak i pokonał Wojciecha Szczęsnego. Zapachniało niespodzianką, ale…

Juventus nie byłby sobą, gdyby tak to zostawił. Po godzinie gry wyrównał, z karnego, Dybala, a kilka minut przed końcem sprawę załatwił duet rezerwowych – Pjanić (podawał) i Kean (strzelał). Milan czeka twarda walka o miejsce w Lidze Mistrzów (liga włoska ma cztery miejsca), natomiast Juventus scudetto musi już tylko matematycznie przypieczętować. No i dwumecz z Ajaxem w Champions lada dzień.

Obecny sezon jest najciekawszym w Bundeslidze od lat, bo w kwietniu w grze o tron są jeszcze dwa zespoły. Przeważnie w ostatnich kampaniach Bayern już w tym momencie przymierzał koronę. Dzięki fenomenalnej jesieni, kiedy była bodaj najlepiej grającą drużyną w Europie, wielkie szanse na tytuł miała, do soboty, Borussia Dortmund. Co prawda drużyna złapała zadyszkę po Nowym Roku, tracąc wielką przewagę nad Bayernem w tabeli oraz gładko odpadając z Ligi Mistrzów, ale ostatnio wróciła na już nie tak efektowną, ale jednak zwycięską ścieżkę. No i jechała do Monachium jako lider.

Bayern Borussię zniszczył. Zmiażdżył. Zdemolował. Pokazał małolatom z Dortmundu, kto nadal rządzi w Niemczech. Szybkie cztery ciosy w pierwszej połowie załatwiły sprawę. Warto zwrócić uwagę na bramkę Roberta Lewandowskiego, który wykorzystał błąd obrońcy, świetnie przerzucił piłkę nad bramkarzem i w ekwilibrystyczny sposób wykończył akcję. Natomiast w drugiej połowie zamknął strzelanie, ustalając wynik. 5:0 to nokaut i trudno uwierzyć, żeby Borussia była w stanie wydrzeć mistrzostwo Bundesligi hegemonowi, mimo że traci do niego tylko punkt. I szkoda tylko, że BVB nie przystąpiła do meczu sezonu w jesiennej dyspozycji…

W przypadku zwycięstwa na Camp Nou Atletico Madryt zbliżyłoby się do Barcelony na pięć punktów. To wciąż niemała strata, ale trzeba pamiętać, że Blaugrana jest zaangażowana, w przeciwieństwie do Rojiblancos, w granie w Lidze Mistrzów. Goście wyszli na boisko świadomi takiego stanu rzeczy, postawili na otwartą grę, trochę w nie swoim stylu. I doprawdy nie można było powiedzieć, że Barcelona dominuje – mecz był wyrównany. Nagle jednak Diego Costa postanowił zakomunikować arbitrowi, co sądzi o jego matce… I skończyło się granie Atleti w piłkę. Po czerwonej kartce napastnika przyszło przyjezdnym tylko przeszkadzać Barcelonie. A ona raz po raz stwarzała dogodne okazje i tylko znakomitemu jak zwykle Oblakowi Atletico zawdzięcza, że niemal do końca utrzymywało bezbramkowy remis, który i tak nic mu nie dawał. Próbował Messi, próbował Coutinho – wszystko wyciągał słoweński bramkarz. Przy pięknym strzale Suareza, w 85. minucie, nie miał już jednak nic do powiedzenia. Rozbity zespół Diego Simeone dobił minutę później Messi i wygląda na to, że w Hiszpanii jest pozamiatane. Ciekawe, co kolegom i trenerowi miał do powiedzenia w szatni Diego Costa…

A tutaj akcja weekendu:

Czekamy na propozycje komentarzy, to może być konkurencja dla Pelego i jego „najpiękniejszego niestrzelonego gola”. A już poważnie, z wczoraj, takie cudeńko (od 0.46):

https://www.youtube.com/watch?v=dGlx4nP9aX0

W tym tygodniu wraca Liga Mistrzów i Liga Europy.