Radzyniak, ks. Wojciech Matuszewski, pełni posługę kustosza w Sanktuarium Matki Bożej w Oziornoje, w dalekim Kazachstanie. Zapraszamy do lektury jego meldunków z „krańca świata”.
Pozwolę sobie podzielić się kilkoma przeżyciami.
Pierwszym, które przeżywałem „na odległość”, był pożar dachu naszej kotłowni. Będąc jeszcze w Polsce (w lutym) na leczeniu otrzymałem od moich Sióstr z Oziornego smsa – „Ojcze, spaliła się kotłownia”. Wiadomość była o tyle paraliżująca, że wiedziałem, iż w tych dniach w Oziornym było w rejonie minus 35 stopni. Jedyne jak mogłem pomóc – to modlitwa, zwłaszcza ta – „Jezu Ty się tym zajmij”. I dziś jest naprawdę za co dziękować.
Najpierw to, że s. Tatjana przebudziła się o 5 rano i zauważyła pożar. Dzięki temu w miarę wcześnie zaczęto go gasić i nie przeskoczył na dom parafialny. Bogu dzięki też za naprawdę dzielnych parafian, że przy mrozie – 35 stopni i spalonym dachu nie dopuścili do zamarznięcia wody w rurach i tym samym do ich popękania. Pan Bóg dał i tę łaskę, że następny dzień był już cieplejszy (ok. – 20) i parafianie zmontowali prowizoryczny dach. Naprawdę – BOGU DZIĘKI. Mamy nadzieję, że jak się skończą mrozy – może Bóg da jeszcze w kwietniu – zajmiemy się remontami.
W tym roku mija 25 lat ogłoszenia Matki Bożej Królowej Pokoju z Oziornoje patronką Kazachstanu i Azji Średniej. Jedną z naszych propozycji jest zaproponowanie świeckim odprawienia sobie indywidualnych rekolekcji u nas. Nie możemy zaproponować czegoś nadzwyczajnego, ale ciszę i swoistą samotność może zagwarantować. Prosimy o modlitwę w intencji tych rekolekcji.
Nasi biskupi wraz z biskupami innych po-radzieckich republik na przełomie lutego i marca byli z wizytą Ad limina w Rzymie. Jednym z prezentów podarowanych Ojcu Św. był obraz Matki Bożej Oziornowskiej. To ciekawy obraz namalowany przez Kazaszkę. Przedstawia Matkę Bożą z Jezusem podającym Jej ryby, które ona wrzuca do jeziora. Symboliczne jest i to, że tych ryb w całym obrazie jest 7 – jak sakramentów świętych.
Od naszego Biskupa dowiedziałem się też o śmierci pani Barbary Piotrowskiej-Dubik. Autorki książki, wspomnień z zesłania, z Kazachstanu – „Kwiaty na stepie”. Miała 92 lata, zmarła w Polsce. Pamiętam jak czytałem tę książkę, będąc w seminarium na Ukrainie. Nawet mi do głowy nie przychodziło, że kiedyś sam zobaczę te miejsca. Była to jedyna książka, przy której raz poleciała mi łezka. Pamiętam jak pani Barbara pisała, ze za cały czas zsyłki to co było najtrudniejsze to… ciągłe zimno. Nawet nie głód. Ciągłe zimno, od którego niemożliwe było gdziekolwiek uciec. Niech Bóg da Jej niebo.
W czasie mego pobytu w Polsce wśród wielu radości były i te – wiadomość, że członkowie Kółek Różańcowych z dekanatu radzyńskiego podjęli modlitwę za mnie. I drugie – udało się spotkać z Panią Bożeną Płatek, która w ubiegłym roku zainicjowała akcję „Łańcuch serdeczności”. Wielkie dzięki. I na koniec prośba o modlitwę. Jest kilka spraw, które trzeba omodlić, więc będę wdzięczny.
Na wakacje wybierają się do nas wolontariusze. Mają przyjechać klerycy z siedleckiego seminarium i też świeckie osoby z wolontariatu prowadzonego przez ks. Kryżę. Druga sprawa to – powstała inicjatywa, by zamontować w naszej kaplicy w Oziornym kamerę do stałej transmisji obrazu przez internet. Taka transmisja jest już z Niepokalanowa.
I trzecie – mamy ambitny plan „stworzenia” niewielkiego „ogrodu-sadu” Matki Bożej. Udało się jeszcze w ubiegłym roku oczyścić z krzaków i rozwalin niewielką działkę obok kościoła i tam właśnie mamy pokusę stworzyć ten szumnie nazwany „ogród-sad” Matki Bożej. Sam nie wiem co tu w stepie, przy słonej ziemi wyjdzie za ogród, ale będziemy próbowali.
Polecamy te sprawy Waszym modlitwom.