Tak jak gospodynie domowe (choć może nie uogólniajmy, panowie po kuchni też się kręcą nie tylko w celu nastawienia wody na kawę) martwią się, jak „wyjdą” najrozmaitsze wypieki, które postawią na rezurekcyjnym śniadaniu, tak wielu niepokoi się, czy przy świątecznym stole rozmowy nie pójdą w niewłaściwą stronę i na nowo rozgorzeje kłótnia „dwóch plemion”, a może dwóch Polsk.
Co mnie cieszy, doszliśmy do wspólnych wniosków:
- nauczyciele winni godnie zarabiać
- Musi być dokonany odsiew, czyli w szkolnych murach nie ma miejsca dla tych, co od lat każą przepisywać treść podręcznika do zeszytu
- Jan Borysewicz to czołówka polskich gitarzystów, jeśli nie najwyższy stopień podium
- „Szerokie wody” Mrozu to rzecz warta posłuchania, podobnie jak twórczość Zalewskiego czy Fisz Emade Tworzywo. Poniższy utwór towarzyszy mi od kliku dni, zapętlam go sobie:
Kwestia socjalnych „plusów” i zarzut, że pieniądze trafiają do pijaków czy nierobów. To tak, jakby w oburzeniu na kierowców na podwójnym gazie i drogowych piratów w ramach protestu, rezygnujemy z poruszania się autami. A tych pierwszych i drugich trzeba „wyławiać” z systemu.
*
„Fatalne zauroczenie” z Douglasem i Glenn Close (pamiętam ją z roli Matki Hamleta, gdzie tytułową rolę grał Mel Gibson).
Te baby to jednak są…
Dziś bombardowałaby go setkami maili i smsów.
Pamiętam taki dialog z amerykańskiego filmu. Pamiętasz „Fatalne zauroczenie”? Wielu facetów strasznie go przeżyło.
*
Dwóch nauczycieli, dwie postawy. Jeden z nich mówi, że nie zrobi już nic społecznie, nie chce nawet kwiatów od absolwentów. Drugi z pasją opowiada mi o swojej pracy, codziennych postępach podopiecznych, wspólnym stawianiu kroków naprzód.