
Wszyscy się ucieszyliśmy, że się ciepło w bloku zrobiło. Trochę dym przeszkadzał, ale co tam. Na szczęście jednej sąsiadce coś nie pasowało i zadzwoniła po straż pożarną.
A to się pan Andrzej zdziwi, jak wróci z balangi: drzwi porąbane, garnka z mlekiem nie ma…
Od siebie dodałbym: gdzie się szlajasz sukinsynu, mało żeś nas wszystkich nie spalił!
