
Lecą z wiatrem esemesy,
szumy – zlepy – ciągi mgielne,
liście iście niepojęte,
maile płyną z babim latem.
Mniej możemy od pająków.
Dla nich zawsze nieodmienną
masz łaskawość: dzień, dwa nawet
ciepła, słońca – aby mogły
podróżować w długich białych
limuzynach z pajęczyny.
To jest zwykle środa, czwartek.
Już się marzy piękny weekend
w Kazimierzu… I nic z tego.
Deszcz nam go wybija z głowy.
Jesteś wielce niezależny.
Nic nie musisz, wszystko możesz.
Szacuneczek, październiku.
