
Postacie: Rektor, Dziekan, Dyrektor
(Rektor siedzi przy biurku, wchodzi Dziekan i Dyrektor)
–Rektor: Dzień dobry pani dziekan. Widzę lekkie niewyspanie.
–Dziekan: Moja sunia całą noc szczekała i tak mi jej było szkoda, że nie mogłam zasnąć.
–Rektor: Z pieskami jest więcej problemów niż z dziećmi. Ewci, znaczy się córce, to zawsze mogłam dać małego klapsa, ale suni to nie mogłabym uderzyć.
–Dyrektor: Ja tam mam psa pluszaka i w zupełności mi wystarcza.
–Rektor: To nie to samo panie dyrektorze. Pluszak nie okaże panu serduszka.
–Dyrektor: Ale pluszaka nie muszę karmić, ani po nim sprzątać.
–Dziekan: Jaka piękna bluzeczka. Zawsze o takiej marzyłam.
–Rektor: Skoro się pani podoba, to mogę ją pani sprezentować, bo mnie już się znudziła.
–Dziekan: Pani rektor jest nadzwyczaj miła.
–Rektor: A jaki pani dziekan nosi rozmiar?
–Dziekan: 40 (po chwili). No dobrze, 42.
–Rektor: Ja noszę 40, więc pani dziekan będzie musiała schudnąć.
–Dziekan: Będę mieć motywację.
–Dyrektor: Lepiej się tak nie motywować. Ja przed ślubem córki jak chciałem schudnąć 5 kilo, to ostatecznie 5 kilo przytyłem.
–Rektor: Słyszałam, że chcecie państwo uruchomić nowy kierunek?
–Dziekan: To będzie „Bezpieczeństwo…”.
–Rektor: Tylko, że my już mamy dwa bezpieczeństwa na uniwersytecie. „Bezpieczeństwo wewnętrzne” i „Bezpieczeństwo narodowe”.
–Dyrektor: A my chcemy uruchomić „Bezpieczeństwo małżeńskie”.
–Rektor: „Bezpieczeństwo małżeńskie”? Nigdzie w Polsce nie ma takiego kierunku.
–Dziekan: To będziemy pionierami.
–Dyrektor: W jednym kraju afrykańskim jest taki kierunek.
–Rektor: Tyle razy byłam w Afryce, a nie słyszałam! Co to za kraj?
–Dyrektor: Zapomniałem, ale jak sobie przypomnę, to powiem.
–Rektor: (śmieje się) Mówi pan tak samo, jak moi studenci na egzaminie.
–Dziekan: Przygotowaliśmy nawet siatkę zajęć.
–Dyrektor: Niektóre przedmioty są kapitalne. (po chwili) Jak bluzka pani rektor.
–Rektor: Dobrze. To proszę powiedzieć, jakie by miały być zajęcia na tym „Bezpieczeństwie małżeńskim”?
–Dziekan: Pierwszy przedmiot to „Prawo małżeńskie”.
–Rektor: To akurat znam, bo od trzydziestu lat jestem mężatką.
–Dyrektor: A czy chociaż szczęśliwie?
–Rektor: A czy pan, panie dyrektorze, jest szczęśliwy w małżeństwie?
–Dyrektor: To zależy od dnia. Ale zdarzają się takie dni.
–Rektor: Dajemy temu spokój. A kolejny przedmiot?
–Dziekan: „Prawo rozwodowe”.
–Rektor: Ciekawy przedmiot, sama bym posłuchała takiego wykładu.
–Dyrektor: Nie chwaląc się, to ja będę prowadził ten przedmiot.
–Rektor: A pan dyrektor brał już rozwód?
–Dyrektor: Nie mam na tyle odwagi, żeby to zaproponować żonie.
–Rektor: Czyli jest pan tylko teoretykiem. Taki przedmiot powinien prowadzić ktoś, kto już się rozwiódł.
–Dziekan: Profesor Stołecki jest w trakcie rozwodu i już wcześniej raz się rozwiódł.
–Dyrektor: Tylko, żeby przeżył ten rozwód, bo ostatnio źle wygląda.
–Rektor: Przeżył raz, to przeżyje drugi. A kolejny przedmiot?
–Dziekan: „Przysposobienie obronne”.
–Rektor: „Przysposobienie obronne” obowiązkowo. Taki kurs powinien być wymagany od wszystkich narzeczonych, bo tak to będą wiedzieć na co się decydują.
–Dziekan: Święte słowa, pani rektor.
–Rektor: A kto by prowadził to „Przysposobienie obronne” w małżeństwie?
–Dziekan: Ja będę prowadziła. Dwa razy wyganiałam męża z domu, to mam praktykę. A do tego już wielokrotnie doradzałam w tych sprawach koleżankom.
–Dyrektor: Mamy tylko problem z obsadą jednego przedmiotu.
–Rektor: To taki ciekawy kierunek, że może ja bym mogła poprowadzić jakiś przedmiot. To jaki przedmiot nie jest jeszcze obsadzony?
–Dziekan: To jeden z przedmiotów praktycznych.
–Rektor: W „Bezpieczeństwie małżeńskim” większość przedmiotów powinna być praktycznych, a nie tylko teoretycznych.
–Dziekan: Ten przedmiot to „Bezpieczny seks w małżeństwie”.
–Rektor: Jestem wprawdzie odważną kobietą, ale nie czuję się na siłach, żeby poprowadzić taki przedmiot.
–Dziekan: I tutaj jest problem, bo nikt nie chce tego prowadzić.
–Dyrektor: Proponowaliśmy to doktorowi Kitajko, bo to kawaler i otwarcie romansuje ze studentkami, ale tego przedmiotu nie chce poprowadzić.
–Rektor: Rozumiem, że skoro to doktor, to jeszcze jest młody?
–Dziekan: Skończył 32 lata.
–Dyrektor: Ale wygląda na czterdzieści.
–Rektor: Taki przedmiot dla młodego naukowca to tylko przyjemność.
–Dziekan: Można by mu to wpisać w zakres obowiązków.
–Rektor: Tak zrobimy. (po chwili) A gdzie studenci „Bezpieczeństwa małżeńskiego” będą odbywać praktyki?
–Dziekan: W domach weselnych i w agencjach matrymonialnych.
–Dyrektor: Można by jeszcze dodać sanatoria.
–Rektor: A dlaczego sanatoria, panie dyrektorze?
–Dyrektor: Sanatoria są największym wyzwaniem dla małżeństw z długoletnim stażem.
–Rektor: Rozumiem, że to jest naukowo potwierdzone?
–Dyrektor: Oczywiście, że tak. W mojej katedrze powstała ten temat habilitacja.
–Rektor: Skoro tak, to ja nie puszczę mojego męża do sanatorium.
–Dziekan: Ja nigdy nie puszczam męża samego do sanatorium, tylko jeździ ze mną, albo z moją mamą.
–Rektor: Nie mam żadnych wątpliwości, że „Bezpieczeństwo małżeńskie” to kierunek z przyszłością.
