Postacie: Turysta, Kelnerka, Turystka.
(Turysta i Turystka siedzą przy stoliku, podchodzi Kelnerka)

Turysta: Wreszcie. Ileż można czekać!

Kelnerka: I tak pan jest szczęściarzem, bo nie czekał pan długo.

Turystka: Ale my czekamy już 10 minut.

Kelnerka: U fryzjera traci pani kilka godzin. Więc co to jest 10 minut?

Turysta: Możemy prosić kartę menu.

Kelnerka: Nie posiadamy kart, bo nasze menu zbyt często się zmienia.

Turystka: To co może pani nam może zaproponować?

Kelnerka: Staram się nie doradzać, bo turyści są zbyt wybredni i trudno ich zadowolić.

Turysta: (uśmiecha się) Ja nie jestem wybredny i można mnie łatwo zadowolić.

Kelnerka: Pan raczej wygląda na wymagającego.

Turysta: Nie będę wybrzydzał. Poproszę schabowego i frytki.

Kelnerka: Takie wyszukane rzeczy to może pan zamówić w półgwiazdkowym hotelu, a nie tu, u „Biednego Józka”.

Turysta: A odkąd schabowy jest wyszukaną potrawą? Wyszukane to są owoce morza.

Kelnerka: Owoce Morza? Jesteśmy 200 kilometrów od morza, to skąd mają być morskie owoce.

Turystka: Tam przy kasie jest w menu „Pieczeń panicza”, to poprosimy dwie porcje.

Kelnerka: „Pieczeń panicza” odpada, bo nie mamy jajek.

Turysta: (śmieje się) Przecież  jajka są wszędzie!

Kelnerka: Czekamy na jajka, ale kury ostatnio nie niosą, bo kogut się rozchorował, a bez piania kury nie niosą.

Turystka: Przy kasie jest informacja o „Kotlecie samoluba”. Poprosimy dwa takie kotlety.

Turysta: Nie jestem samolubem i nie będę jadł takiego kotleta.

Turystka: Ale ja zjem „Kotlet samoluba”.

Turysta: Ależ ty jesteś egoistką.

Kelnerka: W piątek nie ma „Kotleta samoluba”, chyba że ma pani pisemną dyspensę.

Turysta: To co mamy zjeść?

Kelnerka: Nie moja wina, że nie potrafi się pan zdecydować.

Turysta: Dobrze, to zjem cokolwiek, bo jestem cholernie głodny.

Kelnerka: Dlaczego pan tak nieładnie mówi? Tym mi pan nie zaimponuje.

Turysta: Ja nie chcę pani imponować, tylko coś zjeść.

Kelnerka: Wreszcie zaczyna pan sensownie mówić. Mogę zaproponować koszone ogórki z czerstwą bułką.

Turystka: Mogą być kiszone ogórki.

Kelnerka: Ogórki są koszone, a nie kiszone.

Turysta: Dlaczego z czerstwą bułką, a nie ze świeżą?

Kelnerka: Czerstwa bułka dłużej leży w żołądku, a przez to będzie pan dłużej najedzony.

Turysta: Tam przy kasie jest informacja o „Zupie teściowej” (uśmiecha się do Turystki). To coś dla ciebie.

Turystka: Jeszcze nie jestem teściową.

Turysta: Ale kiedyś będziesz.

Kelnerka: Jeśli pani nie jest teściową, to zupa nie będzie pani smakować.

Turystka: A możemy zamówić na razie coś do picia?

Kelnerka: Proponuję dla pani wino tutejsze, a dla pana wywar z pokrzywy.

Turysta: Ale ja nie lubię pokrzywy!

Kelnerka: Jak pani wytrzymuje z tym rozkapryszonym panem?

Turystka: A mogę zamówić dla mojego rozkapryszonego męża „Herbatę z dzikiej róży”?

Kelnerka: U nas nie ma dzików, to skąd ma być dzika róża.

Turysta: Dosyć tego! Chcę rozmawiać z dyrektorem.

Kelnerka: U nas nie ma dyrektora, tylko jest trzyosobowy zarząd.

Turysta: To poproszę kogoś z zarządu.

Kelnerka: Ja jestem z zarządu.

Turystka: A możemy porozmawiać z kucharzem?

Kelnerka: Aktualnie nie ma kucharza.

Turysta: Jak to nie ma kucharza?

Kelnerka: Nie ma zamówień, to kucharz poszedł.

Turystka: A gdzie poszedł pan kucharz?

Kelnerka: Na obiad do sąsiedniej restauracji.

Turysta: To tutaj jest sąsiednia restauracja?

Kelnerka: Była (po chwili). Został szyld i niektórzy z sentymentu tam chodzą.

Turystka: To może my też tam pójdziemy.

Kelnerka: Tylko przed wyjściem proszę zapłacić rachunek.

Turysta: Za co! Nic nie zjedliśmy ani nie wypiliśmy.

Kelnerka: Ale zmarnowaliście mi państwo kwadrans, który mogłem poświęcić innemu klientowi.

Turystka: Tu nie ma innych klientów!

Kelnerka: Nie ma, bo jak zobaczyli przez okno, że państwo się tak długo decydujecie, to sobie poszli.

Turysta: To za co ja miałbym pani zapłacić?

Kelnerka: Za konsultacje kulinarne.

Turystka: A ile kosztują te konsultacje kulinarne?

Kelnerka: Dwa złote za minutę, czyli trzydzieści złotych. Ale, że jesteście państwo u nas pierwszy raz, to będzie rabat.

Turystka: Dziękuję za rabat.

Kelnerka: Rabatu jest aż 10 %. Więc to będzie 27 zł plus VAT.

Turysta: (wstaje oburzony) Jeszcze takiej bandyckiej knajpy nie spotkałem!

Kelnerka: Dostali rabat i jeszcze narzekają. Co za klientela.