
„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”
* * *
Klatki schodowe, zwłaszcza zimą, stanowiły podstawowe miejsce spotkań. Na parterze były chudziutkie kaloryfery na kilka żeberek, do których można się było przytulić i gadać, godzinami gadać. Jeśli nie byliśmy zbyt głośno, sąsiedzi nie protestowali. Kiedyś w ogóle było inaczej.
* * *
W tym samym miejscu znajdowała się blokowa tablica rozdzielcza z bezpiecznikami topikowymi, które co jakiś czas wywalało z hukiem – zwłaszcza w sobotnie wieczory albo w okresie przed świętami, kiedy w każdym mieszkaniu odpalano prodiże, odkurzacze, lokówki czy inne ustrojstwa – i w całym bloku nie było prądu.
Zjawisko było tak częste i naturalne, że ekipa naprawcza pojawiała się dosłownie w ciągu minuty – doświadczeni sąsiedzi przy latarce lub świeczce naprawiali korek, na druta oczywiście, i gra gitara. Że to się nigdy nie skończyło jakąś totalną rozpierduchą, to cud boży.
* * *
Na początku lat ’80 dodatkową atrakcją był tzw. dwudziesty stopień zasilania. Polegało to z grubsza na tym, że praktycznie codziennie przez godzinę czy dwie nie było energii elektrycznej. Przerwę zapowiadało półminutowe wyłączenie prądu, potem włączano go na, powiedzmy, pięć minut, żeby można było skończyć najpilniejsze czynności i przygotować zapałki i świece. Ileż tego szło! Prostym patentem na więcej światła było stawianie luster w sąsiedztwie palącej się świeczki. I przez jakiś czas w mieszkaniu było jak w obrazach Georgesa de La Tour.
* * *
Nasz blok to był tzw. punktowiec. Wznosząca się w rytmie angielskiego walca na cztery klatka schodowa okalała szeroki szyb, w którym oczywiście zmieściłaby się winda, ale po co winda w czteropiętrowym budynku? No i były wypadki, niekiedy śmiertelne. W jednym z sąsiednich bloków zdarzyło się, że jakiś mężczyzna nie przeżył upadku na twarde dno. Dowcipna ekipa ze spółdzielni mieszkaniowej, sprzątając ślady upadku, zrobiła na dole jaśniejszą od reszty wylewkę w kształcie ludzkich zwłok – coś jak obrysy kredą w amerykańskich filmach kryminalnych. Przez lata ta plama straszyła nas nielicho, aż ktoś poszedł po rozum do głowy i kazał to zamalować.
CDN…
zdj.: Jakub Hapka
