
Bruno Schulz może umiałby opisać
wzwyż się piętrzące jabłek piramidy,
których rumienie od słońca nie wstydu,
grusz szare wzgórza, śliw mocne fiolety,
paprykę, marchew, kapuścianą obłość
i pomidory, zwłaszcza pomidory,
co wkrąg królują w monarszej czerwieni,
cebulę w skrzyniach, czosnek w długich splotach,
grzyby w koszykach z resztką mchu i liści…
Wszystko to piękne jak obraz, aliści
wory pokutne z bezkształtem ziemniaków
o mur oparte znaczą tu najwięcej.
Zbytek barw krasą wabi na straganach,
a one, symbol niższej konieczności,
zdają się wiedzieć, że są najważniejsze
i treścią piwnic staną się najszybciej.
