Postacie: Urzędnik, Ojciec, Córka.
(Urzędnik siedzi za biurkiem i wróży z kart. Wchodzi Ojciec z Córką).

Ojciec: Moje uszanowanie panu kierownikowi.

Urzędnik: Kierownikiem byłym rok temu. Proszę usiąść.

Ojciec: (sprawdza krzesło). A bynajmniej się nie załamie?

Urzędnik: Nie załamie, bo w zeszłym tygodniu sam je zbijałem gwoździami.

Ojciec: A ilu calowymi?

Urzędnik: Nie wiem, bo wyciągnąłem ze ściany. Portret na tym gwoździu wisiał.

Ojciec: Jak gwóźdź utrzymał portret to może i mnie utrzyma.

Urzędnik: Widzę, że długo się pan decydował na małżeństwo, ale za to narzeczona młodziutka, mogłaby być pańską córką.

Ojciec: Bo to jest moja córka, z drugiego małżeństwa. Z pierwszego wydałem za mąż dwa lata temu.

Urzędnik: Widzę, że pan jest przedsiębiorczym ojcem. (uśmiecha się) A z trzeciego małżeństwa nie ma pan czasem dzieci?

Ojciec: A skąd pan wie, że z trzeciego małżeństwa też mam córkę?

Urzędnik: Ja tu już pracuję dwadzieścia lat, to wiele się nauczyłem.

Ojciec: (zwraca się do Córki) Jadzia, a gdzie jest Bolek?

Córka: Pali papierocha, bo bardzo się denerwuje.

Ojciec: Za dwie paczki papierochów miałby butelkę dobrej wódki, głupek jeden.

Córka: Jacek!

Ojciec: Tylko nie Jacek! Dobrze!

Córka: Znaczy się, tatusiu. Trochę szacunku dla przyszłego zięcia, dobrze!

Ojciec: W sumie to niepotrzebnie go obrażam, bo przecież dzięki niemu nie będę cię musiał dłużej utrzymywać.

Urzędnik: Nie szkoda panu córki?

Ojciec: Jak to szkoda? A odkąd to urzędnik stanu cywilnego zniechęca do małżeństwa?

Urzędnik: Jako urzędnik mam obowiązek uprzedzić o wszystkim, bo potem będą pretensje do urzędu stanu cywilnego i nie dostanę żadnej premii.

Ojciec: Jadzia z zięciem zaliczyli już nauki przedmałżeńskie i dobrze wiedzą co ich czeka.

Urzędnik: Pan też nie zachęca córki do małżeństwa!

Ojciec: Każdy żonaty, jak ma trochę przyzwoitości i jako takie sumienie, to powinien zachować milczenie. (po chwili) Jadzia idź po niego, bo pewnie już wypalił.

Córka: Trochę mi się nie chce, bo mnie nogi bolą po dyskotece.

Ojciec: A ty myślisz, że mnie nogi nie bolą od tego chodzenia za waszymi sprawami.

Córka: Dobrze, już idę (wychodzi).

Urzędnik: To co? W normalnym terminie, czy przyspieszamy?

Ojciec: A co ja niby mam przyspieszać?

Urzędnik: Normalnie czeka się na ślub trzy-cztery miesiące, ale jakby trzeba było wcześniej, to ostatecznie mogę pomóc.

Ojciec: Co pan sugeruje, że moja córka wpadła?

Urzędnik: W ubiegłym roku mieliśmy prawie 30 % takich przypadków.

Ojciec: Panie! Ten mój zięć to taki jest nowoczesny, że musiałem mu pokazać, jak się zakłada prezerwatywę.

Urzędnik: A gdzie pańska córka znalazła taki okaz?

Ojciec: Na weselu w Tanecznej Wólce. To gdzieś przy samej Warszawie.

Urzędnik: To się zgadza. Nigdzie nie ma takich okazów jak w Warszawie (wchodzi Córka).

Ojciec: A gdzie Bolek?

Córka: Tak się zestresował, że musiał iść do toalety.

Ojciec: Jak tak pójdzie, to po waszym ślubie będę mu musiał płacić rentę.

Urzędnik: Bez pani narzeczonego nie załatwię żadnych formalności.

Ojciec: Jadzia idź i go jakoś przekonaj.

Córka: A jak ja mam go przekonać?

Ojciec: Idź i pokaż mu jeszcze raz kolanka.

Córka: Ja już mu nawet wczoraj uda pokazałam.

Urzędnik: Trzeba będzie pokazać mu coś więcej.

Córka: (wyjmuje komórkę) Przysłał mi SMS-a.

Ojciec: To z toalety można wysyłać SMS-y?

Córka: A to śmierdziel. (po chwili) Wiecie co mi napisał?

Urzędnik: Pewnie chce zobaczyć coś więcej.

Córka: Napisał mi, że przypomniał sobie, że jeszcze nie podpisał rozwodu.

Ojciec: To ty chcesz się żenić z rozwodnikiem?

Córka: A skąd mogłam wiedzieć, że on jest żonaty!

Ojciec: To ty go nie sprawdziłaś?

Córka: Sprawdziłam go. Seksualnie jest sprawny.

Ojciec: Było go zapytać, czy przypadkiem nie jest żonaty!

Córka: Niech mnie ojciec więcej nie wkurza (wychodzi).

Urzędnik: Niezłą ma pan córeczkę. Takiej to jeszcze tutaj nie było.

Ojciec: Udawał Bolesława Wstydliwego, a okazało się, że to Bolesław Śmiały.

Urzędnik: Widzi pan, jak to historia się powtarza. (po chwili) Niech pan się nie martwi. Ja teraz mam przerwę, a w szafce czeka butelka Chrobrego. Zapraszam na jednego pociesznego.

Ojciec: Jak to dobrze, że mamy tak świetnie przygotowanych do pracy urzędników