
Postacie: Kierowniczka, Klient, Elżbieta, Małgorzata.
(Klient siedzi na krześle, do biura wchodzi Kierowniczka).
–Kierowniczka: (siada przy Kliencie) Panie Bolku, czemu pan tak wybrzydza?
–Klient: Ja nie wybrzydzam. Chcę tylko znaleźć dobrą żonę.
–Kierowniczka: (kręci głową) Panie Bolku, staram się jak mogę, ale nie wyczaruję dla pana idealnej żony.
–Klient: Nie musi być idealna, tylko żeby była.
–Kierowniczka: Dzisiaj umówiłam pana z dwiema paniami i mam nadzieję, że chociaż jedna się panu spodoba.
–Klient: Ostatnio były trzy panie i żadna mi się nie spodobała.
–Kierowniczka: Pan też żadnej się nie spodobał, panie Bolku.
–Klient: Żałuję, że mam taki dobry wzrok.
–Kierowniczka: Po czterdziestce wzrok się pogarsza, to wtedy będzie pan miał większą szansę.
–Klient: Ale ja mam 39 lat i nie chcę już czekać.
–Kierowniczka: Jest pan typowym mężczyzną. Wszystko chce pan mieć od razu.
–Klient: Jak od razu! Ja już pięć lat intensywnie szukam żony. Byłem już w pięciu programach telewizyjnych.
–Kierowniczka: A był pan w programie „Ogrodnik szuka żony”?
–Klient: Byłem. Nawet byłem w programie „Chłopaki do wynajęcia”.
–Kierowniczka: Zaraz poproszę panią Elżbietę (Kierowniczka odchodzi, pojawia się Elżbieta).
–Klient: Hello. Jestem Bolek.
–Elżbieta: Cześć. Jestem Ela.
–Klient: (żartuje) To Ela też szuka przyjaciela?
–Elżbieta: Posłuchaj Bolek! Jeszcze jeden głupi wierszyk i odchodzę.
–Klient: Przepraszam, ale tak dobrze się poczułem, że naleciało mnie na poezję.
–Elżbieta: Przejdę od razu do rzeczy. Rozumiem, że potrafisz gotować?
–Klient: Aktualnie uczę się w „Szkole męskiego gotowania” i pan kucharz twierdzi, że jeszcze nie wszystko stracone.
–Elżbieta: OK. A co z pieczeniem ciast, bo ja bardzo lubię ciasta?
–Klient: Nie umiem piec ciasta… (Elżbieta wstaje z krzesła). Ale na szczęście mój brat ma dobrą cukiernię.
–Elżbieta: Masz szczęście Bolku. (po chwili). Rozumiem, że skoro nie potrafisz piec ciasta, to potrafisz sprzątać mieszkanie?
–Klient: (zadowolony) Pewnie, że potrafię. Przeszedłem szybki kurs sprzątania i zmywania naczyń. Mam certyfikat ważny na pięć lat.
–Elżbieta: Pytam o sprzątanie, bo jestem straszną pedantką. Kilka włosów na podłodze w łazience potrafi mnie wyprowadzić z równowagi.
–Klient: Ja na szczęście nie mam owłosionego ciała, a na głowie włosy mi już nie rosną.
–Elżbieta: Ale ja mam włosy! I nie tylko na głowie.
–Klient: Mam też uprawnienia do depilacji nóg.
–Elżbieta: Przesadziłeś Bolek! Co ty sobie wyobrażasz, że będziesz mi depilował nogi?
–Klient: Myślałem, że to dobrze, że potrafię depilować nogi.
–Elżbieta: Idę do kierowniczki na skargę. Jak mogła mnie umówić z takim brutalem (wstaje z krzesła i odchodzi).
–Klient: Ale strzeliłem głupotę. Przecież żaden z moich kolegów nie depiluje nóg swojej żonie (wchodzi Kierowniczka).
–Kierowniczka: Panie Bolku. Tak szybko pan zniechęcił panią, która nie była wymagająca.
–Klient: Ale ta pani była wymagająca!
–Kierowniczka: Przecież to taka sromna kobieta. (po chwili) Zaraz poproszę panią Katarzynę (Kierowniczka odchodzi).
–Klient: Muszę być mniej wymagający (wchodzi Małgorzata). Jestem Bolek (wstaje z krzesła).
–Małgorzata: Po co pan wstaje. Niech pan nie udaje dobrze wychowanego!
–Klient: Jestem dobrze wychowany. W szkole zawsze miałem wzorowe sprawowanie.
–Małgorzata: Co pan nie powie! Po twarzy widać, że ma pan chamskie męskie nawyki. (po chwili). Szkoda, że ma pan na imię Bolek. Mieć takie imię, to jakiś koszmar.
–Klient: Ale na drugie mam August.
–Małgorzata: Jeszcze lepiej. Gdybym powiedziała rodzicom, że chodzę z facetem, który ma imię August, to by zapytali, gdzie ja mam gust?
–Klient: (łamiącym się głosem) To ja mogę zmienić imiona.
–Małgorzata: Najlepiej na jakieś amerykańskie imię. Na przykład Forest.
–Klient: Takie imię może nie spodobać się mojej mamie.
–Małgorzata: (śmieje się) To ty Bolek słuchasz się jeszcze mamy?
–Klient: Słucham się, bo mama ma sklep odzieżowy, który chce mi przepisać.
–Małgorzata: Skoro tak, to słuchaj się mamy, dopóki nie przepisze ci sklepu. (po chwili) Jeśli chcesz się ze mną spotkać, to zaproś mnie do jakiejś porządnej restauracji.
–Klient: A może być chińska restauracja?
–Małgorzata: Jak chcesz pójść do chińskiej restauracji, to poszukaj sobie Chinki.
–Klient: To jaka ma być ta restauracja?
–Małgorzata: Może być wietnamska (podaje mu wizytówkę). Gdy już zrobisz rezerwację, to zadzwoń do mnie.
–Klient: A o której mam zadzwonić?
–Małgorzata: Chcesz się umawiać, a nie wiesz o której zadzwonić? Nie popisałeś się Bolek.
–Klient: To zadzwonię jutro o dziesiątej.
–Małgorzata: Tak wcześnie. Ja śpię do dwunastej, a od dwunastej do trzynastej piję kawę.
–Klient: To zadzwonię o czternastej.
–Małgorzata: O tej porze spotykam się z koleżankami.
–Klient: A jak długo spotykasz się z koleżankami?
–Małgorzata: Widzę Bolek, że ty jesteś wścibskim tyranem! Oddaj mi wizytówkę (Klient oddaje jej wizytówkę). Zmarnowałam osiem minut (odchodzi, a pojawia się Kierowniczka).
–Kierowniczka: I znowu nic. (po chwili) I co pan teraz zrobi?
–Klient: Zadzwonię do mojej byłej żony. Może da mi drugą szansę