
Mówisz Eagles, myślisz „Hotel California”. Ale dziś nie o tym, bo to zbyt oczywiste. Swoją drogą: czy istnieje inny zespół takiej klasy, który nagrał utwór większy niż on sam (pomijamy wszelkie one-hit wonder)?
Kiedyś wpisując w wyszukiwarce 'one of these…’ zamiast w utwór Pink Floyd, przypadkiem kliknąłem w ten od Eagles. I się zakochałem! Od tamtej pory wracam regularnie, zdecydowanie częściej niż do HC, a Don Henley siedzący za perkusją i śpiewający tak czysto to uczta dla oczu i uszu. No i trzy gitary, które nie są tutaj na siłę, a każdy ma robotę do wykonania.