Stary Kraków jest miastem bardzo pięknym i słynnym,
ukochanym przez wszystkich Polaków.
Wisła, która po drodze mija tyle miast innych,
wprost uwielbia przepływać przez Kraków.

Jest tam zamek na wzgórzu, co Wawelem się zowie
i z którego są dumni rodacy.
W miejscu tym dawno temu żyli nasi królowie
i do zamku chodzili do pracy.

Przed wiekami Krakowem rządził król Krak Wspaniały.
Miasto było szczęśliwe, bogate.
Ludzie żyli spokojnie. Pod Wawelem wzrastały
śliczne domy, sklepiki, warsztaty.

Wszystko było jak w bajce. Ale roku pewnego
w wielkiej jamie, co była pod wzgórzem,
smok zamieszkał tak straszny, że kto spojrzał na niego
z odważnego w mig stawał się tchórzem.

Miał ogromne pazury i potężne zębiska,
długi ogon i brzuch jak stodoła,
a gorącym płomieniem, który strzelał mu z pyska
palił wszystko, co było dokoła.

A apetyt miał taki, że gdy budził się z rana
na śniadanie jadł co dzień i w święta:
krowę, kozę, pięć kaczek, sześć kogutów, barana,
osiem gęsi i cztery cielęta.

Potem schodził nad Wisłę, żeby napić się wody,
połykając ślimaki i ryby,
lecz po takim śniadaniu nie pozbywał się głodu
– atakował więc ludzkie siedziby.

Swym piekielnie śmierdzącym i gorącym oddechem
palił stajnie, stodoły i chaty.
Ryczał przy tym tak głośno, że odbijał się echem
ryk ten tam, gdzie są góry Karpaty.

Smok pożerał młodzieńców i dziewczęta pożerał.
Kraków zamarł ze zgrozy i strachu.
Tylko władca z Wawelu może pomóc tu teraz:
„Ratuj nas, mądry królu nasz, Kraku!”

Jego proszą mieszczanie, no bo prawda jest taka,
że jak już się zostało tym królem,
trzeba wiedzieć, co robić, a więc biegną do Kraka
po ratunek ze strachem i bólem.

Krak podrapał się w czoło. Myślał, myślał i wreszcie
tak powiedział zebranym mieszczanom:
„Niechaj dzielni rycerze, co mieszkają w mym mieście
jak najszybciej przede mną tu staną.

Który z nich się odważy z tym potworem się zmierzyć
i swym mieczem straszydło pokona,
temu pół dam królestwa i, możecie mi wierzyć,
całą córkę królewnę za żonę!”

Król był pewny już teraz, że po takiej zachęcie
trzeba tylko dać kogoś na wieżę,
żeby stamtąd wyglądał i dał sygnał w momencie
gdy przyjadą ci dzielni rycerze.

Lecz choć czekał dzień długi, licząc włosy w swej brodzie.
Żaden rycerz na wawel nie bieży.
„Co to będzie?” – pomyślał. „Chyba w całym mym grodzie
wcale nie ma odważnych rycerzy…”

Ale w końcu do zamku późnym przybiegł wieczorem
młody szewczyk – na imię miał Skuba.
„Jaśnie panie! – powiedział. „Ja się zajmę potworem
i przysięgam, że czeka go zguba.

Król się zdziwił niezmiernie, lecz polecił czeladzi
robić wszystko, co chłopiec rozkaże.
Skuba w skórę baranią pełen wór siarki wsadził
i smokowi go kazał dać w darze.

Słudzy z murów zamkowych wyrzucili barana,
co go szewczyk pozszywał raz dwa trzy.
Chłopiec wiedział, że jutro, gdy się smok zbudzi z rana,
to na pewno ten prezent wypatrzy.

Kiedy już go zobaczy to i schrupać go musi,
bo ten smok co zobaczy to zjada
i na tego baranka też z pewnością się skusi,
gdyż łakomczuch jest z niego nie lada.

Słońce wstało na niebie, smok wyskoczył z pieczary.
„Jakiś smaczny kąseczek… – pomyślał.
Jednym szczęki kłapnięciem połknął wór pełen siary
i natychmiast popędził ku Wiśle.

Zaczął pić wodę z rzeki, by w brzuszysku obwisłym
szybko wielkie ugasić ognisko,
które w nim zapłonęło. Wyżłopawszy pół Wisły,
pękło z hukiem okropne smoczysko!

Tylko jama została po ogromnym potworze.
Wielki smok stał się smokiem w kawałkach.
Jeden pazur i zęby znaleziononad morzem,
a połowę ogona w Suwałkach.

Radość w całym Krakowie! Już szczęśliwi mieszczanie
zewsząd biegną, by Skubie dziękować.
Król go kazał przyodziać w najpiękniejsze ubranie,
po czym pobiegł wesele szykować.

Uczta trwała od wtorku do następnej niedzieli,
może nawet ze cztery dni więcej.
Wszyscy jedli i pili, wszyscy głośno krzyczeli:
„Niech nam żyją sto lat Nowożeńcy!”

Dobrym władcą był Skuba na królestwa połowie,
a więc potem, po latach niewielu,
kiedy Krak się postarzał, rządził całym Krakowem
i mieszkanie swe miał na Wawelu.

Tak się kończy ta bajka o Wawelu, Krakowie,
o szewczyku, o królu, o smoku.
Jeśli będziesz w Krakowie, to przypomnij ją sobie.
Może będziesz tam jeszcze w tym roku…

Stary Kraków jest miastem bardzo pięknym i słynnym,
ukochanym przez wszystkich Polaków.
Wisła, która po drodze mija tyle miast innych,
wprost uwielbia przepływać przez Kraków.