
Bociany i jaskółki spędzają zimę w ciepłych krajach, żaby przesypiają ją zakopane w mule, sikorki przenoszą się do miasta, a zające bliżej wsi. Krasnal Miotełka też miał swój sposób na zimę. Siedział sobie schowany w dziupli starego dębu i liczył dni do wiosny. Jadł też zapasy, które zebrał latem i jesienią. W tym roku było ich bardzo dużo: trzy poziomki, pięć borówek, cztery jagody, ćwiartka rajskiego jabłka i ususzony grzybek, a do tego jeszcze aż dwie żołędziowe czapki soku z leśnych malin. Dlatego Miotełka nie bał się zimy – nic a nic. W dziupli było mu ciepło i przytulnie. Ale wiosna to wiosna. Zawsze czeka się na nią z niecierpliwością. Krasnal co dzień rano wyglądał z dziupli i pytał swoją sasiadkę srokę, czy przypadkiem nie widać gdzieś wiosny. A sroka kręciła tylko łebkiem i mówiła: „Brrr! Brrr!”, co znaczyło, że zima nie miała jeszcze zamiaru odchodzić.
Pewnego dnia rankiem do dziupli krasnala Miotełki ktoś cichutko zapukał. Miotełka leżał jeszcze w łóżku z połówki orzecha i głośno ziewał. Wstał jednak szybciutko i otworzył drzwi. W drzwiach stała dziwna istotka: malutka jak krasnoludek zziębnięta dziewczynka z motylimi skrzydełkami ubrana w zieloniutką jak trawa sukienkę.
– Jestem… – powiedziała istotka.
Miotełka był bardzo zdziwiony.
– No przecież na mnie czekasz…
– Jak mogę czekać na kogoś, kogo nie znam? – spytał krasnal.
Istotka wzruszyła ramionami.
– Nie poznajesz mnie?! Jestem Wiosna! – powiedziała. – Przyszłam do lasu trochę za wcześnie. Jest jeszcze bardzo zimno, a pod drzewami leży dużo śniegu. Chciałabym zostać u ciebie choć parę dni. Ogrzeję się, nabiorę sił i zabiorę się do pracy. Przecież wszyscy już na mnie czekają.
Miotełka zaprosił dziwną dziewczynkę do środka i poczęstował malinowym sokiem.
– Pyszny! – powiedziała. – Od razu robi się cieplej.
Potem zjedli po kawałeczku poziomki, porozmawiali trochę o lesie i postanowili wyjść na krótki spacer. Szli sobie powolutku, a wszędzie tam, gdzie Wiosna stawiała swoje małe stopy, rozkwitały przebiśniegi i zawilce. Ptaki śpiewały głośniej, a łagodny wiatr roztapiał resztki śniegu.
Następnego dnia wybrali się na dłuższy spacer. I wszędzie tam, gdzie pojawiała się Wiosna, przyroda powracała do życia.
Po kilku dniach cały las, w którym mieszkał krasnal Miotełka był już wiosennie odmieniony.
– Musimy się pożegnać… – powiedziała zielona dziewczynka. Trzeba mi odwiedzić jeszcze tyle miejsc! Dziękuję ci za gościnę i towarzystwo. Jeśli chcesz, za rok znowu mogę przyjść najpierw do ciebie i twojego lasu.
– Pewnie że chcę! – krzyknął Miotełka. – Do widzenia!
Wiosna rozwinęła skrzydełka i pofrunęła w stronę słońca.
– Do widzenia… – raz jeszcze szepnął krasnal i pobiegł wachać stokrotki.