
Po rocznej przerwie doszło do spotkania obu Jagiellonów, ojca i syna. Wprawdzie obaj byli koronowani, ale władzę w obu państwach sprawował tylko ten pierwszy i to on był prawdziwym monarchą. Matka następcy tronu Zygmunta Augusta, królowa Bona, robiła wszystko, aby odsunąć jedynaka od rządów.
W tym też celu otoczyła go pannami ze swego fraucymeru i doprowadziła do tego, że młody królewicz wcale nie myślał o polityce. Królowa miała w tym zasadniczy interes, gdyż jej mąż Zygmunt I z powodu starości był coraz mniej sprawny i dzięki temu to ona sprawowała faktyczne rządy w obu państwach. Co prawda była jeszcze synowa Elżbieta, ale ona ze strachu przed teściową bała się nawet pomyśleć o należnej jej części władzy.
Spotkanie rodziców z synem odbyło się z całą okazałością i wzruszyło do łez starego monarchę. Tuż po obiedzie wydanym na cześć przybyłego Augusta doszło do decydującej narady na przyszłością Litwy. W centralnej sali zamku brzeskiego zasiadła na podwyższonych krzesłach para królewska, król Zygmunt i królowa Bona. Naprzeciw nich usiadł Zygmunt August, a obok niego kanclerz wielki koronny Tomasz Sobocki, podkanclerzy i jednocześnie biskup krakowski Samuel Maciejowski oraz biskup kujawski Andrzej Zebrzydowski.
-Jak cię ujrzałem synu to od razu poczułem się lepiej, tak jakby mi lat ubyło. – Odezwał się Zygmunt Stary, ucieszony widokiem Augusta.
-Nie dziwota to, panie – wtrącił się Maciejowski – bo nasz młody pan jest wielką nadzieją w Rzeczypospolitej. – Po tej wypowiedzi przyszła kolej na Augusta, aby zabrać głos i podziękować za tak miłe przyjęcie.
-Rad jestem wielce, że mnie tak miłe powitanie spotkało, jako i to, że pokłada się we mnie tak wielkie nadzieje.
-Ale trzeba też powiedzieć, że nie spieszno ci było synu wracać do nas z Litwy. – Rzekła z pretensją w głosie królowa Bona i surowo spojrzała na syna, który zaczął wymykać się jej spod kontroli.
-Litwa jest wielce piękna, ale to, że tak długo tu bawię, to z innej przyczyny.
-Z jakiej? – zapytała Bona, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Wiele zła i nieprawości dzieje się tu na Litwie. Sprawy od dawna nie są osądzone, wiele urzędów nieobsadzonych, a ci którzy tu urzędują patrzą tylko, aby jak najwięcej dla siebie zagarnąć.
-Wiem to synu, ale nie dziwuj się temu, bo dawno już nie byłem na Litwie – odparł łagodnie stary król.
-Litwa musi być rządzona silną ręką, a nie tylko z Krakowa poprzez urzędników – rzekł stanowczo August.
-Słusznie mówisz, panie – włączył się do rozmowy kanclerz Sobocki – tylko sam dobrze wiesz, że pan nasz miłościwy starszy już wiekiem i nie może stale podróżować z Krakowa do Wilna i z powrotem.
-Gdybyś się synu znał trochę na politykowaniu to wiedziałbyś dobrze, że sprawy koronne są ważniejsze od Litwy, bo tu nasza władza jest dużo większa niż w Polszcze. I trzeba stale być na Wawelu, aby na wszystko mieć baczenie – rzekła wyniośle Bona. August od razu pojął, że matka, która stale odsuwała go od spraw państwowych i polityki, chce go teraz ośmieszyć, wypominając mu brak doświadczenia i wiedzy na tematy polityczne.
-Zatem jest tylko jedno wyjście. – Oznajmił stanowczo i oczy wszystkich z uwagą skierowały się na niego. – Litwa musi mieć swojego pana, który tylko tam będzie sprawował rządy!
-O kim zamyślasz, panie? – zapytał kanclerz Sobocki, choć od razu domyślił się o kogo chodzi.
-Wszak jestem uznanym i koronowanym wielkim księciem Litwy. Wszyscy na Litwie zgodnie radzą, abyś czcigodny ojcze sprawowali rządy w Polszcze, a mnie oddał w zarząd Litwę, jako że mam już swoje lata – argumentował August.
-Nie dopuścimy do tego, aby Litwa oderwała się od Polski! – krzyknęła Bona, nie dowierzając jeszcze temu, co usłyszała. Zaraz też pospieszył jej z pomocą kanclerz Sobocki, jej stronnik.
-Panie! – zwrócił się do Zygmunta Starego. – To będzie oznaczać koniec unii między naszymi państwami. Nie po to ją budujemy od trzech wieków, aby ją teraz rozerwać!
-Litwa bez pomocy Polski niechybnie zginie! – Krzyknęła znów Bona, chcąc tym sposobem wpłynąć na zaskoczonego obrotem sprawy małżonka. – Zginie sama, bo Moskwa zabierze Kijów i resztę Rusi! Ledwie cośmy jej przyszli z pomocą, bo tak to by już zapewne legła!
-Nie mówię, aby zrywać unię – rzekł spokojnie August. – Przecież nie mam brata i pragnę przypomnieć, że jestem od czternastu lat królem w Polszcze i wielkim księciem na Litwie. – Tu spojrzał błagalnie na ojca i dokończył wypowiedź. – Kiedyś przecież będę rządził tak jak ty, czcigodny ojcze, tak samo jak teraz rządzisz ojcze w obu naszych państwach.
-Ja już wiele nie pożyję i to ty mój synu przejmiesz władzę w Polszcze i na Litwie po mojej śmierci. Chyba zatem dobrze będzie, żebyś sprawował rządy na Litwie, jako że mi ciągle donoszą, że brak tu monarszej ręki. – Tu nabrał głęboko powietrza i mówił dalej. – Troskam się tylko, aby tutejsi panowie nie zechcieli zrywać unii, bo mogą cię zatrzymać na Litwie i nie puścić do Polski.
-Sami wszak powiadacie, że władza tutaj jest większa niżeli w Polszcze. Litwini nie będą mnie zatrzymywać, bo jestem przecież uznanym panem w obu naszych państwach – przekonywał ojca August. Bona widząc przychylność męża dla syna nie zwlekała już dłużej i przystąpiła do kontrataku.
-Już nie raz próbowali Litwini zrywać unię i tylko czekają okazji, aby znowu spróbować!
-Mniemam nieśmiało, że nie może być dwóch panów na Litwie, którzy by jednocześnie sprawowali tu rządy – poparł ją zaraz Sobocki.
-Słusznie mówi pan kanclerz – pochwaliła go Bona – bo jeśli zechcemy oddać Litwę naszemu synowi, to wtedy ty miłościwy mężu musisz zrzec się w niej władzy – rzekła ze złośliwym uśmiechem na ustach.
-Ale nie musi tak być! – zaprotestował żywo August, choć sam nie wiedział jak z tego wybrnąć. – Przecież nie musisz czcigodny ojcze rezygnować z władzy.
-To jak wasza królewska mość to widzi, żeby dwóch wielkich książąt sprawowało jednocześnie rządy na Litwie? Nigdy tak nie było, a i nie widzę, jakby to mogło być! – Zaprotestował Sobocki i spojrzał na Bonę, która teraz cicho gratulowała mu wypowiedzi.
-Jest jedna możliwość – przemówił wreszcie podkanclerzy Maciejowski.
-Jaka? – zapytała zaczepnie Bona, przeczuwając zagrożenie z jego strony.
-Syn twój miłościwy panie mógłby być wielkim księciem litewskim, a wasza królewska mość mógłby się tytułować najwyższym księciem Litwy – rzekł pogodnie do Zygmunta Starego.
-Co rzekłeś biskupie? – wrzasnęła królowa.
-Supremus dux, miłościwa pani. Wtedy i unia będzie zachowana i Litwa będzie miała swojego pana – wyjaśnił Maciejowski.
-Być to nie może! – wrzasnęła i złowrogo popatrzyła na podkanclerzego.
-Mniemam, że lepszego sposobu nie znajdziemy – włączył się August. – Ty czcigodny ojcze będziesz zwierzchnikiem Litwy, a ja w twoim imieniu będę sprawował tu rządy.
-Nie! – zaakcentowała Bona. – Nasi urzędnicy nic nie wspominali, aby jakaś nieprawość działa się na Litwie, jako i to, aby Litwini chcieli mieć osobnego pana w wielkim księstwie.
-To, że cicho siedzą, to nie dziwota, bo kupili urzędy od ciebie pani matko – rzucił oskarżającym tonem August.
-O tych urzędach na Litwie, to prawda. – Przytaknął niefortunnie dla siebie biskup kujawski Zebrzydowski, który dotąd nie zabrał głosu. Zaraz jednak usłyszał głośną pochwałę Bony.
-I ty to mówisz? Ty, który sam kupiłeś biskupstwo!
-Kupiłem pani, bo było na sprzedaż – odrzekł wcale niezmieszany.
-Większość panów litewskich popiera moje zamysły i lada dzień przybędą tu do Brześcia, aby to okazać. Pragnę też oznajmić, że i pan hetman Tarnowski popiera moje zamysły twierdząc, że skoro mam objąć we władanie oba państwa, to winienem choć po części sprawować teraz rządy.
-Nigdy na to nie pozwolę. Nigdy! Włożyłam tyle starań, aby zaprowadzić tu na Litwie porządek i mam teraz to oddać? – zezłościła się Bona.
-Pani matko! – zwrócił się do niej August – będąc tu na Litwie zobaczysz, że wielki nieporządek się szerzy.
-Po to tu przybyliśmy, aby wszystko do porządku przywrócić. I rychło się to stanie! – Tu August zrozumiał, że ojciec jest mu przychylny, ale matka dobrowolnie nie ustąpi. Postanowił więc użyć ostatniego, najsilniejszego argumentu.
-Pragnę zatem przypomnieć, że królem i książęciem jestem, a nie mam, gdzie zamieszkać z małżonką moją Elżbietą.
-Mam oddać Litwę dla Elżbiety? Całe bogactwa i to wszystko o co tak bardzo zabiegałam latami? – oznajmiła Bona i powstała z miejsca, po czym stanęła za krzesłem małżonka.
-Odprawiłem wszystkie panny i pragnę prowadzić przyzwoite życie z małżonką moją Elżbietą. Ale póki nie będę miał, gdzie z nią przebywać, to nie zamierzam do niej wracać. Bo nie mam nawet z czego opłacać mojego dworu!
-To wszystko przez twego teścia. Bo ten stary złodziej i arcyszachraj nie przysłał jeszcze posagu za Elżbietę, chociaż już minął rok od ślubu – przypomniała Bona.
-Przestań! – przerwał jej Zygmunt Stary. – Pojmuję, że nie chcesz, aby nasz syn August rządził na Litwie w naszym imieniu?
-Nie widzę takiej potrzeby, skoro ty panie rządzisz – i usiadła na swoim krześle.
-A ty panie kanclerzu, co myślisz? – zwrócił się do Sobockiego.
-Decyzja należy do ciebie panie, ale przyznaję, że przy zachowaniu władzy zwierzchniej i przez wzgląd na królową Elżbietę, część władzy, ale zaznaczam, że tylko część, można powierzyć młodemu panu.
-A twoje zdanie, księże podkanclerzy? – rzekł do swojego ulubieńca Maciejowskiego.
-Wasza królewska mość, mogę tylko powtórzyć to, co rzekł przede mną pan kanclerz. Oddać część władzy i patrzeć, jak nasz młody pan będzie rządził na Litwie. Bo przecież zawsze można wszystko odwołać. – Teraz uśmiechnął się do Augusta i mówił dalej. – Chociaż wydaje mi się, że syn twój panie będzie chwalebnie sprawował rządy, jako to czynił dotąd cały dom Jagiełłowy i ty miłościwy panie. – Ucieszony tymi słowami Zygmunt Stary zwrócił się do biskupa Zebrzydowskiego.
-Księże biskupie, chcę usłyszeć twoje zdanie!
-Nie wiem za bardzo, co odrzec…
-I lepiej będzie, jeśli nic nie rzekniesz biskupie, bo zapewne nie będzie to nic mądrego. – Weszła mu w słowo Bona, ale król skinął głową, aby Zebrzydowski mówił.
-Nasz młody pan po to został koronowany, aby objął po tobie panie rządy w obu państwach. A póki jesteś panie, to możesz doradzać swemu synowi jak ma postępować.
Po wysłuchaniu tych głosów Zygmunt Stary przymknął oczy i w skupieniu zastanawiał się dłuższą chwilę. W końcu oznajmił uroczystym tonem.
-Skoro taka jest wasza rada, a mnie już sił zaczyna brakować, tedy będzie lepiej, jeśli mój syn weźmie na siebie część rządów. A jeśli to ma odmienić mojego syna, który obiecuje dobrze żyć ze swoją małżonką Elżbietą, tedy i ja popieram te zamysły.
-Widzę, że nie liczysz się panie z moim zdaniem, chociaż liczysz pieniądze, które ci dałam. – Po tym słownym wprowadzeniu wstała z krzesła i zaczęła krzyczeć. – Boże miłosierny! Ja tu posag przywiozłam i skarb pieniężny, a ta żebraczka nic nie przyniosła i będzie rządziła pieniędzmi, które ja zgromadziłam!
-Milcz głupia! – Nie wytrzymał Zygmunt Stary i zdenerwowany twardo oznajmił. – Tyś mi nic nie przywiozła, a coś przywiozła to masz przy sobie! Ja nigdy nie wziąłem twojego szeląga! – I nieco już spokojniejszym głosem dodał. – Elżbieta jest mi niczym córka i dam jej posag z moich pieniędzy.
-Zatem nie ustąpisz, panie?! – wrzasnęła
-Nie – odparł Zygmunt Stary.
-Polacy są najgorszymi z ludzi! – zawołała na cały głos.
-Miłościwa pani, Polacy nie są źli, ale zanadto cierpliwi – zripostował Maciejowski.
-Nie dam Litwy! – i krzycząc wyszła z sali, na co wszyscy odetchnęli z ulgą.
-Tylko cię podziwiać panie, że tak długo to wszystko wytrzymujesz – odezwał się współczująco Maciejowski
-Księże podkanclerzy, czasem zazdroszczę ci duchownych szat, nie wiesz nawet jak bardzo.
***
Dopiero późnym wieczorem August mógł złożyć wizytę swojej oburzonej matce. W jej komnacie zastał kanclerza Sobockiego, który starał się uspokoić królową. Na widok syna Bona od razu spojrzała w przeciwną stronę.
-Długo kazałaś mi czekać na posłuchanie, panie matko. Nie pojmuję, czemu?
-Nie pojmujesz, niewdzięczny synu? To ja, słyszysz, ja – mówiła coraz głośniej.
-Słyszę pani matko, nie odebrało mi słuchu – wtrącił spokojnie August.
-To ja osadziłam cię na tronie i tylko Bóg miłosierny wie, ile mnie to kosztowało, a ty niewdzięczny synu tak mi się odpłacasz za to wszystko!
-Doceniam pani matko twoje starania, ale chcę ci przypomnieć, że po to mnie osadziłaś na tronie, abym kiedyś przejął władzę w obu państwach.
-Nie tak myślałam. Ty miałeś być królem, tylko królem! – I gniewnie spojrzała na syna, który bynajmniej się jej nie przestraszył.
-Skoro jestem królem, to winienem rządzić. Ja przecież nie odbieram ci pani matko całej władzy, chcę rządzić tylko tu na Litwie. W Polszcze na razie rządy mi niepotrzebne.
-Wielce mnie zawiodłeś synu.
-Ty też pani matko. Prosiłem w liście pani matko, żebyś wydała Dianę za jakiegoś bogatego szlachcica, a ty jej oznajmiłaś, że mi się znudziła?
-Skąd ci o tym wiadomo? – zainteresował się Bona.
-Diana napisała mi o tym w liście, a ja nie wiedziałem co jej odpisać – rzekł z wyrzutem. Bona jednak nie zamierzała się tłumaczyć.
-Niech pozna, jak płacisz za wierną służbę. Skoro wspomniałeś o Dianie to ci powiem, że mi doniosła, jako i z Litwy mi donoszą, o wojewodzinie trockiej Radziwiłłównie. – Tu August przestraszył się, że matka mogłaby zaszkodzić Barbarze, stąd też postanowił spuścić z tonu, aby jej bardziej nie rozzłościć.
-A więc już wiesz, pani matko?
-Wiem i pamiętaj, że nic nie ujdzie uwagi moim ludziom. – Teraz spojrzała na niego przenikliwie i drwiącym tonem oznajmiła. – Mniemam też, że nie chcesz władzy po to, aby mieszkać z Elżbietą, tylko z nią.
-Tego mi pani matko nie udowodnisz, bo kazałem sprowadzić Elżbietę do Wilna, gdyż wielce się na ciebie żali.
-A tyś nie lepszy, bo tuż po ślubie zostawiłeś ją na cały rok! – I uśmiechnęła się do kanclerza Sobockiego, który odwzajemnił się jej uśmiechem.
-Pani matko, sama mnie przecież wysłałaś na Litwę! – Rzekł nieco zdenerwowany August, widząc jak matka wszystko odwraca.
-Tak. Wysłałam cię tutaj, bo chciałeś uciekać przed Elżbietą. Ale wielce tego żałuję, nie mniej niż tego, że pozostawiłam Gieranony tej nierządnicy. – Tu August aż drgnął, ale chociaż próbował opanować złość, to szybko wycedził.
-Nie pozwolę pani matko, abyś przy mnie tak o niej mówiła.
-A więc to tak! Tak ci na niej zależy? – mówiła wyraźnie zaskoczona. – A ja w liście życzyłam jej zdrowia i wszystkiego dobrego. – August milczał. – To Radziwiłłowie i ich siostra tak cię opętali synu. Ale ja tak łatwo nie ustąpię!
-Daremny to trud, pani matko.
-Zobaczymy. A na dziś już wystarczy. – Tu August pokłonił się matce i wyszedł. Musiał jednak przyznać w duchu, że matka bardzo trafnie przejrzała jego zamiary. Teraz jednak najważniejsze było to, że już wkrótce zostanie panem Litwy i niedługo wróci do Barbary.