Ostatni numer „Templum Novum” zamyka historię pisma powołanego do życia ponad dwadzieścia lat temu przez garstkę zapaleńców których intencją było stworzenie forum prezentacji i wymiany myśli nieskrępowanych ideologicznymi dogmatami, intelektualnymi schematami, narzucanymi z zewnątrz a następnie internalizowanymi przez polskie środowiska opiniotwórcze standardami, trendami i modami.

Wynikało to po części ze świadomości, po części z przeczucia, że nie da się spróbować zrozumieć przynajmniej fragmencików rzeczywistości bez uwolnienia się od ugruntowanych w świadomości, zaaplikowanych nam a nie samodzielnie wykreowanych imaginacji, promowanych przez intelektualny mainstream. Oznaczało to z założenia ekscentryczność a zatem marginalność pisma i to, że intelektualna suwerenność, matka wszelkich innych suwerenności, będzie jego fundamentalną zasadą. Rzeczą czytelników jest ocena, czy udało nam się spełnić to założenie.

Pismo ukazywało się w czasach, w których coraz więcej ludzi czyta, jak zauważa autor artykułu wstępnego „S.O.S. …”, książki, o których ich ojcowie i dziadowie mogli tylko marzyć. Ale należy też pamiętać, że w epoce tej coraz więcej ludzi nie czyta nawet tych książek, o których ich ojcowie i dziadowie marzyć nie musieli, gdyż zanika potrzeba wypowiedzi dłuższej niż sms czy email i czytania treści głębszych niż te, które w tego rodzaju formach przekazu można zamknąć. W tej sytuacji kryzys tożsamości przeżywa nie tylko historyczny kod polskości.

Tytuł wywiadu z prof. Wawrzyńcem Rymkiewiczem, filozofem i redaktorem naczelnym kwartalnika „Kronos”, Kapitalizm jest nihilizmem, byłby w czasach kiedy „Templum Novum” powstawało traktowany zapewne jako intelektualna i być może polityczna prowokacja. Dzisiaj to zdanie przeciwne sprawiałoby właśnie takie wrażenie. Obecne wydarzenia w sposób dobitny unaoczniają koniec Europy, ale nie one są tego końca przyczynami. Rymkiewicz widzi je w procesie globalizacji, którego rezultatem jest zlanie się Europy z jej dawnymi koloniami czego efektem jest kulturowa i cywilizacyjna peryferyzacja Starego Kontynentu. Będący konsekwencją liberalizmu turbokapitalistyczny rynek wciąga wszystko. W jego czeluściach giną także, a może przede wszystkim, potrzeby wyższe, z religią włącznie. Nawet tak zwani antysystemowcy wydają się być produktem systemu a czy można sobie wyobrazić doskonalszy totalitaryzm niż ten, który kreuje wymierzone przeciwko sobie rewolucje by następnie pożerać je jak Kronos własne dzieci?

Jeśli turbokapitalizm wywodzi się z liberalizmu to, jak twierdzi prof. Marek Kornat, współczesny liberalizm jest nowym wydaniem totalitaryzmu. Wręcz ciśnie się na usta sformułowanie: Totalitaryzm jako najwyższe stadium liberalizmu. Świadczą o tym nie tylko inżynieria społeczna czy terror intelektualny, ale także takie narzędzia niszczenia wolnej myśli jak represje karne. W wywiadzie Współczesny liberalizm jest totalitaryzmem, prof. Kornat wskazuje, że obecny rozkład Kościoła Katolickiego polega zasadniczo na jego protestantyzacji. Redukcja roli Kościoła do działalności charytatywnej przekształca go w element systemu. Postępowanie tego procesu doprowadzi do samolikwidacji. Pozostaną grupy i enklawy trwające przy wierze w rozproszeniu. Uderza także nacechowane chłodnym obiektywizmem stanowisko profesora wobec kwestii ukraińskiej. Jeśli traktujemy niepodległość Polski jako priorytet, to sprawa niepodległości Ukrainy ma zasadnicze znaczenie. Ewentualne przyłączenie tego państwa do NATO zdejmuje z nas odium kraju frontowego, geopolitycznej peryferii nieustannie narażonej na wchłonięcie przez restytuującą swoją imperialną pozycję Rosję. Triumf Moskwy będzie miał dla nas nieobliczalne konsekwencje. Z jednej strony będziemy daleko bardziej zagrożeni niż obecnie, Rosja podejdzie pod Przemyśl i Brześć, z drugiej wzrost tego zagrożenia będzie nas coraz silniej uzależniał od UE. Tych obiektywnych uwarunkowań nie zmienia postawa obecnego establishmentu ukraińskiego który kierując się bieżącym wąskim interesem politycznym a nie interesem strategicznym, realizuje politykę uniemożliwiającą zbliżenie, które obiektywnie leży w interesie obu krajów. Jeśli można uzupełnić w tym momencie myśl profesora, to warto mieć na uwadze, że skoro proniemieckie inklinacje Ukrainy budzą nasze obawy, to jeszcze większe obawy powinien budzić w nas sojusz niemiecko–rosyjski, który otworzy przed nami perspektywę rozbiorową a którego realność po klęsce Kijowa niepomiernie wzrośnie.

Na absurdalność prorosyjskich sympatii większości konserwatywnych kręgów w Europie wskazuje belgijski historyk starożytności, pracownik Instytutu Zachodniego w Poznaniu, prof. David Engels w wywiadzie Przeciw agonii Europy. Wynika ona z wirulentnego antyamerykanizmu, a częściowe przyjęcie tej retoryki przez Putina popchnęło te środowiska w objęcia Rosji. Przynosi to często absurdalne owoce, takie jak eurazjanizm, i jest oparte na dość naiwnym spojrzeniu na Rosję, która w dużej mierze wciąż tkwi w XIX wieku. Ogromne problemy Rosji związane z ateizmem, islamem, masowymi aborcjami, alkoholizmem, hedonizmem i oligarchami są przez wielu konserwatystów w Europie ledwie dostrzegane, podobnie jak fakt, że choć siła USA rzeczywiście stanowi kluczowy wektor globalnej ekspansji ideologii woke (która zresztą historycznie pochodzi z Europy), Stany Zjednoczone mają także największy i najsilniejszy konserwatywny opór wobec tej ideologii.

Prof. Engels nie podziela także złudzenia, że powrót do państwa narodowego, przynajmniej w takiej postaci, jaką znamy z przeszłości jest możliwy. Byłby on, w obecnej sytuacji historycznej dla całego kontynentu tak samo katastrofalny, jak rozpad państwa narodowego na rzecz kosmopolityczno – materialistycznego brukselskiego państwa światowego. Proponuje Europę, która broniłaby interesów europejskich na zewnątrz, a wewnętrznie gwarantowała maksymalną wolność i subsydiarność. Ażeby taka Europa mogła się urzeczywistnić, musi ona na nowo odnaleźć duchową misję, bez której nigdy nie wydostanie się z bagna nihilizmu i kulturowego samobójstwa. Odnosząc się do kwestii ustrojowych wskazuje, że problem nie polega tylko na wyborze formy ustrojowej, lecz na erozji i przesunięciu władzy z sektora publicznego do ukrytego świata lobbystów, wielkich korporacji i instytucji technokratycznych.

Tom zawiera szereg innych ważkich zagadnień. Oryginalnością wyróżnia się blok wywiadów z przedstawicielami nowego pokolenia patriotów zza Odry (Kaiser, Froelich, Stein), którzy starają zredefiniować żywotne potrzeby społeczeństwa przeoranego przez powojenny podział kraju aż do upadku muru berlińskiego. Zjednoczenie Niemiec skończyło się ulepieniem kolosu na glinianych nogach. Ze względu na nasze sąsiedztwo i fakt tkwienia w najgorszym możliwym położeniu geopolitycznym w Europie dialog z nimi – mimo narodowych partykularyzmów – stał się koniecznością w obliczu żarłocznej globalizacji.

Perełką literacką okazał się „Dziennik wojenny” pisany przez Sawę Dragana (i po co ta konspira?) jakoby w cieniu frontu wschodniego gdzieś hen za Dnieprem. Mieszanka ironii i zdrowego rozsądku nie pozostawia obojętnym. Choć nekrolog kolektywu Totalnej Mobilizacji to groźne memento dla redakcji TN to degrellowska sentencja „Etsi mortuus urit” (Nawet martwy płonie) daje pewną nadzieję…. Czy to już nieodwołalny kres odysei „Templum Novum” to pytanie skierowane do jego wiernych czytelników. Los pisma został złożony w ich ręce.

Jerzy Wawrowski