W „Szarych eminencjach” Aleksandra Dybowska.

Oto biogram:

Aleksandra Dybowska – z pochodzenia radomianka, absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Aktualnie pracuje jako pedagog, dawniej – redaktor językowy m.in. przy serii „Kryminały Przedwojennej Warszawy” Wydawnictwa CM. Miłośniczka jazzu, rocka, muzyki fortepianowej i skrzypiec elektrycznych. Laureatka konkursów literackich oraz 17. Ogólnopolskiego Konkursu Twórców i Wykonawców Piosenkarnia w Krakowie za autorski utwór „Otulę cię”. Od 7 lat tworzy projekt Kołysenne obejmujący utwory słowno-muzyczne, poezję, prozę poetycką oraz sztuki wizualne. Cechą łączącą wymienione dziedziny jest nastrojowość oniryczna, poruszająca, kojąca. Od początku istnienia Kołysenne jego nieodłączną częścią jest Rafał Balicki – pianista, aranżer, współautor muzyki.

 

A oto wiersze:

pół

pod koniec sierpnia
kurczy się czas

nie wystarczy by wypełnić
wszystkie samotne szczeliny
w klepsydrze ciała

zwiędłymi ustami
połykam łapczywie

pocałunek w windzie
krótki na dwa piętra i dreszcz
długi od czubków palców
po księżyc nadłamany

zeszłego lata był pełnią
teraz jest go tylko
pół

pół

chociaż pół
– całe szczęście

 

mandarynki

kiedy mi smutno
jem mandarynki
mają smak słodki
i barwę ciepłokojącą

(szyk zdania przestawny
by bardziej docenić mandarynki
gdy szyk przestawny życia
skłania do ich jedzenia)

obieram słodki środek z gorzkiej skórki
obieram z gorzkiego smutku siebie
nabieram słodkości
od barwy słodkokojącej
między wierszami nabiera znaczenia
prozaiczna mandarynka

i patrzę tak słodko i czule
na to, co mnie smuciło
smutek nie zniknął
ale w jakiś sposób zaczął cieszyć

ot paradoks, przewrotność życia
niepojętość procesów miłości

bo jeżeli coś smuci
to znak, że na tym zależy
a jeśli zależy – to znak
że wszystko ma jeszcze sens

ot paradoks, przewrotność życia

 

orzech

sękate ramiona orzecha
na podwórku u dziadka
obejmują dzieciństwo
przytulone do kruchej kory

jak mrówki obłaziliśmy
cierpliwe rozgałęzienia
w porządku genealogicznym

pień płucny orzecha
przetacza życiodajną krew
z rodzinnej ziemi przez korzenie
do najmłodszych pędów

mieszanina deszczu potu i łez
wsiąkająca szeptem
pozwala rosnąć owocom

zanim czas się cyklicznie zapętlił
babcia ocierała mi łzy fartuchem
mówiła przytul się twoja mama
i ja to ta sama krew

niebieskie oczy babci tuliły
miękkością maryjnych kantyczek
w orzechowych oczach mamy lubiłam
przeglądać się jak w lusterku

lubiłam też patrzeć jak
dziadek rozłupuje orzechy
pamiętam chrzęst łupin brzmiących
echem w przygarbionym krzyżu

po jednej stronie domu rósł orzech
po drugiej próchniał krzyż przydrożny
kolorowe wyblakłe wstążki wciąż
łopotały na wietrze kiedy w łupinie
przywiozłam owoc wyrosły
daleko stąd na tej samej krwi

orzeszek śpiący w objęciach
cieni rozgałęzień orzecha

 

 

Polecamy wiersze i piosenki Aleksandry Dybowskiej. Czekamy też na Wasze teksty. Najciekawsze opublikujemy.

fot. autorki Radosław Czajor