Realizując postanowienie Sądu Rejonowego z dnia… itd. poszedłem na spotkanie z Panią Psycholog Ze Specjalnego Programu Wspierania Czegoś Tam. Po wymianie wstępnych uprzejmości Pani Psycholog przystąpiła do prezentacji swojego obszernego Si-Wi. Mało żem nie poSiWiał do reszty od tego CV. Czego tam nie było: patrole interwencyjne, interwencje patrolowe, z bronią (białą i palną) i bez broni (czarne pasy w judo, karate, kendo, kempo, Tetsuro Kumase i Toru Ogiwara), negocjacje w kryzysach, kryzysy w negocjacjach, próby samobójcze i terapie dla piłkarzy po samobójczych bramkach, a także misje stabilizacyjne w Rwandzie, Ugandzie, na Kosowym Polu i pod Cedynią jako psychoterapeuta stresu bojowego na linii frontu. Dobra, mówię przerywając Jej opowieść o mediacji rodzinnej pomiędzy pułkownikiem Kadafim a jego żonami, myślę, że się Pani nada. I przystąpiłem do wyłuszczania naszego problemu: że dzieciak nie nosi podręczników do szkoły, że bawił się na lekcji scyzorykiem, że rzucał papierkami (i jeszcze bezczelnie kłamie, że to nie on) i takie tam.
Po chwili zadumy ze strony Pani Psycholog etc. usłyszałem, że u Niej to tylko „wsparcie” a z takimi problemami to muszę się udać gdzie indziej. I podała mi kilka adresów. Zacznę tam chodzić od poniedziałku, to przy okazji kupię w Castoramie zawiasy do szafki od zlewu, bo te, które kupiłem dzisiaj okazały się za małe. Muszę wziąć starą zawiasę na wzór, bo widzę, że mnie pamięć wzrokowa zawodzi… I jeszcze zamówiłem jedzenie na Święta w osiedlowej garmażerce, a do dziś był termin składania zamówień!…