Nie tak dawno podzieliłem się tutaj zdjęciem, które zawsze przynosi uśmiech i radość. California Kiss. Dzisiaj sięgam po inne, które od lat jest dla mnie historią o przyszłości. Ciekawy twór słowny swoją drogą, historia i przyszłość, ale tu dwojakie znaczenie słowa historia jest jak najbardziej na miejscu.

Przeszłość jest bowiem poza kadrem, o którym mowa. Po jego lewej stronie. Stamtąd ci wszyscy ludzie zmierzają ku przyszłości. Niektórzy pewnie o tym nie myślą. Ich dłuższy krok sugeruje pośpiech. Co prawda, jedno drogiego nie wyklucza, ale pewnie możemy się zgodzić, że pośpiech raczej nie służy rozmyślaniom.
Cienie są długie, słońce jest więc jeszcze nisko a jego mocny blask odbija ulica, co doskonale widać w lewym górnym rogu.
Jest więc wczesny poranek.
Mnie jednak interesuje najbardziej to, czego na zdjęciu nie widać. Nie widać całych postaci i nie widać ich twarzy. Nie wiemy kim są ci ludzie, nie wiemy o nich w zasadzie nic. Widzimy dziesięć par nóg. Cieni jest więcej. Wszystkie jednak sugerują, że ich właściciele noszą spodnie. Jest 1980 rok, a zdjęcie Koudelka wykonał we Francji. Z dużą pewnością możemy więc stwierdzić, że spodnie nie muszą oznaczać, że to mężczyźni. Ale na fotografii wszystko na to wskazuje.
Przyglądamy się bliżej, dokładniej. Cienie wydają się nieco dziwne. Każdy z nich, a możemy to powiedzieć tylko o tych najbardziej oddalonych, bo mieszczą się w kadrze całe, to połączenie cienia człowieka z czymś, co niesie. Chorągwie? Proporce? Protest to jest czy religijna procesja? Tego nie wiemy.
Zdjęcie ma dla mnie jednak inną wymowę, coś, o czym już wspomniałem. Ci ludzie idą z przeszłości ku przyszłości. Tej oczywiście też nie widać, ale od czego mamy serca i wyobraźnię?
A przyszłość, cokolwiek by nie robili (demonstracja? procesja?) to nadzieja. Bo czyż nie tym napędzamy codziennie siebie? Życie zatem! Tak właśnie na to zdjęcie patrzę, tak je widzę. Kontemplowanie tego kadru daje nie tylko dużą przyjemność, jest też punktem startowym do konkluzji, że będzie dobrze. Nadzieja jest czymś, co napędza do działania, do wzięcia odpowiedzialności w swoje ręce, do „nie polegania na innych”.
Dlatego nie spieszę się kiedy patrzę na to zdjęcie. Przyglądam mu się powoli, tak jak wielu innym zdjęciom, które są dla mnie ważne. Mijają długie minuty, a ja wciąż na nie patrzę i skupiam się na tym, gdzie prowadzą mnie myśli.

W albumie Koudelki „Exiles” jest więcej świetnych zdjęć. To jedna z propozycji na długi wieczór. Choć dobre oświetlenie przyda się bezsprzecznie, to lubię kiedy jest punktowe, kiedy nie rozprasza mnie, a oświetla jedynie oglądane zdjęcia.
W tle niech gra na przykład Coltrane z płyty Ballads, albo któraś z płyt Webstera. Doskonale sprawdzi się też Jarrett. Opcji jest nieskończenie dużo.
Jednak nie głośno, niech muzyka będzie tłem do spektaklu, który odgrywa się przed naszymi oczyma.
Tak najbardziej lubię spędzać czas z fotografią.