I wtedy weszła ta jego asystentka i, bracie, normalnie nie dało się… no wiesz… skoncentrować. Ale szkolenie, owszem, ciekawe. Znaczy, sama idea w dechę. Te firmy prześcigają się w pomysłach, żeby ściągnąć klientów, ale żeby w saunie – tego jeszcze nie było. No jak to jak? Normalnie. Na golasa! Nie, nie notowaliśmy. To znaczy jeden próbował, ale mu atrament z pióra wyparował. Zresztą nic nie trzeba było notować, bo wszystko było rejestrowane. Kamera była, no…Ha, ha, ha, ha…! Nie, no co ty. Żartuję… Na takie coś nikt by nie poszedł. Jasna sprawa… Prowadzący mówił, że sauna tak pobudza krążenie i wszystkie inne funkcje organizmu, że i bez notowania wszystko się zapamięta. Coś w tym chyba jest… Rzutnik multimedialny? Też nie. Na szkle. No na szkle rysował, mówię. Palcem. Tak. No jako tako. Trochę się zamazywało. Tylko ta jego asystentka od czasu do czasu przeszkadzała i mam pewne luki. Ale do nadrobienia, myślę. Następne? Następne to dopiero będzie hit. Tym razem, ta, koedukacja. To co, piszesz się? Dobra…