Wbrew postanowieniom konkordatu zawartego ze Stolicą Apostolską, rząd postanowił zasłużyć na miano realizatorów populistycznego hasła rozdziału Kościoła od państwa, które tak podobało się najradykalniejszym lewicowcom. Ograniczenie roli duchownych w zakresie edukacji, laickie wychowanie w szkołach i ogólne „opiłowywanie” katolików z przysługujących im praw w ich przekonaniu miało konsolidować władze z wyborcami i wzmacniać organizację państwową.
Sanacyjny minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego, kalwin, Sławomir Czerwiński założenia powyższego planu przedstawił na kongresie pedagogicznym w 1929 r., a następnie zaczął wcielać w życie. Pod pretekstem oszczędności w budżecie ministerstwa wkrótce poskutkowało to w szkołach zmniejszaniem ilości godzin lekcji religii katolickiej oraz powierzaniem ich prowadzenia nauczycielom świeckim poza uzgodnieniami z Kościołem, czyli bez tzw. misji kanonicznej. Na początku 1930 r. temat zaistniał w Sejmie RP. W swoim wystąpieniu z 6 lutego endecki poseł ziemi radzyńskiej książę Seweryn Czetwertyński z Suchowoli, podkreślił, że wiara i moralność odgrywają kluczową rolę w życiu państwa, społeczeństwa i jednostki, a ich osłabienie jest przyczyną problemów społecznych oraz politycznych. Krytykując politykę ministerstwa wymienił kilka kluczowych kwestii, które uzasadniają obecność religii w szkołach.
Po pierwsze wskazał na rolę moralności w życiu społecznym i państwowym. Postrzegał „zło moralne” jako główną przyczynę nieporozumień między ludźmi, dezintegracji społecznej oraz upadku ideałów. Postulował konieczność powrotu do ideałów i wartości, które zastępowane są przez krótkowzroczne, niskie i materialistyczne cele.
Po drugie podkreślił rolę religii w kształtowaniu moralności człowieka. Znaczenie wiary katolickiej i wychowania w duchu wartości moralnych uznawał za kluczowe dla zachowania fundamentu społeczeństwa, które postrzegał jako z dawna „uczciwe, pracowite i wierzące święcie w to, czego nauczyły matka i szkoła”.
Po trzecie poddał miażdżącej krytyce „postępowe” metody edukacyjne, które wytwarzają niepotrzebne napięcia między wychowaniem domowym (w tym religijnym) a szkolnym. To ostatnie uważał za coraz bardziej odległe od tradycyjnych wartości moralnych. Postrzegał to jako zagrożenie dla przyszłych pokoleń.
Po czwarte dobrą edukację uważał za niezbędną dla pomyślnej przyszłości, a prawidłowe wychowanie za narzędzie do kształtowania lepszego obywatela – człowieka rozumnego, o wysokich wartościach moralnych. Dlatego za niezwykle istotną uważał synergię między szkołą, rodziną i wiarą.
Po piąte wyrażał obawy przed społeczną dezintegracją. Bał się, że odebranie ludziom wiary w Boga spowoduje moralny chaos, wywoła falę nieufności wobec instytucji państwowych oraz upadek jakichkolwiek autorytetów. Biografka Czetwertyńskiego, dr Agnieszka Gątarczyk, również podkreśla, że ateizm ludzi władzy i osób znajdujących się pod ich wpływem uważał książę za główny powód szerzenia się braku moralności w życiu społecznym (A. Gątarczyk, Seweryn Książę Czetwertyński. Biografia, Radzyń Podlaski 2007, s. 91).
Poseł-ziemianin z powiatu radzyńskiego był przekonany, że wiara, moralność i tradycyjne wartości są kluczowe dla budowy wspólnoty państwowej oraz silnego narodu. Krytykował ówczesną politykę edukacyjną jako godzącą w nie i powodującą upadek moralności. Wierzył bowiem, że tylko odnowa moralna społeczeństwa i rozwój edukacji w duchu tradycyjnych wartości pozwolą stworzyć lepszego obywatela, który będzie podstawą wielkiej Polski.
Kończąc sejmowe wystąpienie Seweryn Czetwertyński zwrócił się do ministra następującymi słowy:
Znane mi są wypadki, że wiele matek teraz, gdy dziecko wraca ze szkoły, bierze je na egzamin i pyta je: „Powiedz, co ci nauczyciel w szkole powiedział”. Gdy dziecko powtórzy, matka je strofuje i mówi: „Te rzeczy, o których ci nauczyciel mówił, zapomnij, bo to nie są te same, które ci z mlekiem swoim dałam z mojej piersi”. I tak przychodzi konieczna rewizja tego, co nauczyciel daje dzieciom w szkole. To już nie jest dobrze. To nie są objawy zdrowe, ale to się szerzy, i nic dziwnego, to będzie się dalej szerzyło”.
Fot. Seweryn Czetwertyński (w środku) z generałem Władysławem Sikorskim i ministrem rolnictwa Stanisławem Janickim, ok. 1924 r.