Wczoraj złamałem brzeszczot piłki do metalu tnąc nią płytę pilśniową o grubości ok. 1,5 mm.
Tak się zastanawiam w związku z tym, czy szpadle, które nasza armia posiada do kopania okopów też są produkowane w Chinach. Doradzałbym to sprawdzić zanim zaczniemy obrzucać się z Moskwą tymi rakietami ka-balistycznymi. Współczesne Chiny to potęga partactwa. Ale! Ale partactwa eksportowego. Na swój własny rynek badziewia nie produkują. W każdym razie nie tyle. I tak było zawsze. Pisano o tym już w średniowieczu (np. Kenkō Yoshida w „Zapiskach dla zabicia czasu”). Zatem te słynne chińskie towary, które potrzebują „nowego jedwabnego szlaku” to są po prostu bezużyteczne śmiecie a mityczne „łańcuchy dostaw” z Chin są jak te rzeki w Indiach, zapchane odpadkami.
Czy wszyscy piewcy potęgi Chin są zatem frajerami? Wydawałoby się, że oni też przecież muszą na co dzień z chińskich bubli korzystać więc widzą te „gliniane” nogi chińskiego „kolosa”. Otóż są frajerami, o ile pracują za darmo…