Nasze pokolenie jest inne pod względem stosunku do zwierząt niż pokolenie naszych rodziców czy dziadków. A pokolenie naszych dzieci to już w ogóle. Z jednej strony się mieszczanieje – przywiązanie do zwierząt ze wsi pozostało ale w mieście roboty dla nich prawie nie ma, pozostają funkcje towarzyskie i reprezentacyjne. Ale jest chyba coś jeszcze, co przemawia za tym, że życie rodzinne w Europie to coraz częściej jeden singiel plus dwa psy lub koty. Otóż, proszę państwa, wszystkich nas wychowały filmowe kreskówki, których bohaterowie – przeważnie zwierzęta – byli najlepszymi towarzyszami naszego dzieciństwa, umilaczami czasu a nierzadko i nauczycielami. Tak więc nie było rady – musiało się nam wdrukować. Konsekwencją może nie będzie Planeta Małp a przynajmniej nie od razu. Najpierw ludzkość przejdzie przez etap zbieractwa. Tyle, że to, co teraz zbieramy spacerując ze swoim czworonożnym pupilem nijak się ma do tego co człowiek zbierał w czasach prehistorycznych. Z łowiectwem też jest podobnie; nie polujemy już na mamuty tylko na krzywdzicieli czworonogów. To akurat, jak i to pierwsze, popieram. Zastanawiam się tylko, do czego to doprowadzi. Jedno jest pewne: oglądajmy kreskówki!!!