Przez długi czas kładłem się spać wcześnie. Kładłem się spać wcześnie przez długi. Czas, który przesypiałem był przecież wolny od jakichkolwiek wydatków. Oszczędzałem więc na jedzeniu, na energii i rozmowach telefonicznych, których śpiąc nie prowadziłem. Śniłem także dosyć oszczędnie. Nigdy nie pozwalałem sobie na przykład na sny erotyczne,bo groziło to wpakowaniem się w jakąś damsko-męską kabałę, a to – jak wiadomo – sporo kosztuje. Kontrolowałem też sny o egzotycznych podróżach, wybudzając się zawsze wtedy, kiedy zaniosło mnie gdzieś dalej niż na Węgry czy do Bułgarii, i dosłownie wszystkie sny związane z zakupami. Po pewnym czasie doszedłem do dużej wprawy w cenzurowaniu własnych sennych marzeń.

Sny sąsiadów zrazu tylko słyszałem. Taka senna fonia bez wizji. Starsza pani spod piątki zasypiała równie wcześnie jak ja. Jej sny były ciche, niepewne i coś w nich stale szeptało. Za to sny pana Tadka z drugiego piętra były dokładnie takie jak i on sam- rozchichotane i rozgadane. Potem zacząłem je widzieć, a za czas jakiś mogłem dowolnie wpływać na ich treść. I tak zostałem hakerem snów. Wszechpotężnym i bezkarnym. Bo niby dlaczego inni mają mieć lepiej ode mnie…?