Zdecydowany numer jeden 1987 roku. Odkryty przez piszącego te słowa wiele, wiele lat później. Siła utworu tkwi w prostocie – na pierwszy rzut oka opiera się na zaledwie siedmiu dźwiękach, ale geniusz kompozycji polega na ich idealnym ułożeniu

Piękno ukryte w niepozorności

Na stronie „Złote przeboje” czytamy:

 Historia powstania piosenki jest równie niezwykła, jak emocje, które budzi od pierwszego odsłuchu. Krzysztof Ścierański, wybitny basista jazzowy, przyznaje, że muzyka do „Brzydkich” narodziła się trochę przypadkiem. „Jazzmani lubią improwizować, a czasem zdarza się, że kilka nut staje się zalążkiem piosenki” – wspominał.

Tak też było i tym razem. Gdy Grażyna Łobaszewska zaproponowała mu współpracę przy swoim nowym albumie, Ścierański zaprezentował jej kilka melodii. „Wybrała dwie kompozycje, ale jedna z nich szczególnie ją zaintrygowała” – dodał.

Słowa do utworu Grażyny Łobaszewskiej stworzył Jan Wołek, znany autor tekstów. Spotkanie na strychu wielkiej, starej kamienicy przy warszawskim Placu Trzech Krzyży, gdzie podówczas mieściła się pracownia poety, stało się kluczowe dla finalnego kształtu piosenki.

Wołek, z właściwym sobie wyczuciem, dostrzegł niezwykłe ciepło w relacji Łobaszewskiej i jej partnera, którzy weszli do pomieszczenia.

Przyjechała ze swoim nowym narzeczonym, muzykiem. Nie powinienem o tym mówić, ale przecież nie da się ukryć, że Grażyna jest osobą, która pięknie śpiewa, ma naprawdę cudowny, czarny głos, który uwielbiam, ale umówmy się, nie jestem pewien, czy by się zmieściła w pierwszej piątce Miss Polonia. Mogłaby się nie zmieścić. W dodatku ten jej narzeczony… — zaczął Wołek.

Stwierdził jednak, że to, w jaki sposób weszli na strych, niezwykle go poruszyło. W tym momencie wiedział już, o czym będzie ta piosenka.

Dwoje ludzi o, powiedzmy, „niebanalnej” urodzie, tak czule trzymających się za ręce, tak ciepło okazujących sobie bliskość, tak jakoś jasno się zrobiło. Wyjęła taśmy z muzyką. Jako pierwszą nastawiła melodię, na której, widziałem to, wyraźnie jej zależy. Tak słuchałem tego, patrzyłem na nich, na to świeżutkie uczucie, i już wiedziałem — dodał.

Wołek napisał tekst w zaledwie jeden dzień. Gdy narzeczeni odsłuchali zaproponowaną im przez poetę wersję, reakcja była natychmiastowa. Łzy, dreszcz wzruszenia, gęsia skórka. Grażyna Łobaszewska od razu zrozumiała i zaakceptowała przesłanie tekstu.