Spragnione oczy

widziały hen za daleko

Syte wargi

ocalenia wody zbyt żywej

Ochłodzone dłonie

skazane na dotykanie

by wzruszenie oddać

drugiemu:

 

przyjacielowi

temu obcemu

temu swemu

temu niepospolitemu

przełożeni burzy,

a pomiędzy nami góry,

a pomiędzy nami morza,

by ciepło nadać

 

przedmiotom

i czynom dobrej woli

 

Serce eskalowane

na czekanie

krew pobierana na skrzep

myśli nieporządek

na żądzę

ciał łaknienia

Zastój języków

w świecie

Zestrój akcentów

w liryce

Kakofonia

suchych łez z mokrymi

 

Powtarzam się

Zestrój języków:

bez barier

lecz oclenia granic

zakazanym owocem

gdyż dzielić narody

 

odziedziczyłem

 

Z wieku i z urzędu

mu się ten

zaszczyt należy

kłaniam się

publiczności

wiecznie głodna

renomy

 

Udaj się

pomiędzy wiedzę a niewiedzę

byłe mniemanie

leciwy wiek

oparza

 

i wtem innowierca

się w cudzych

bożkach tarza

a jeden, jedyny

tragarz

nadziei

 

ciągnie swój wózek

po niebie, po niebie

bezkarnie

od puenty do puenty

od Wielkiego Wybuchu

po rubieże

 

dyletanckiego

Wszechświata