Mam wrażenie, że do opisu zjawisk i procesów zachodzących w polskiej polityce, politologia używa tych samych narzędzi, którymi opisuje politykę państw suwerennych. Może, gdyby w naukach społecznych pojawiły się na poważnie takie kategorie jak: państwo z kartonu, ch*j – dupa – kamieni kupa itd., mniej byłoby rozczarowania „obywateli” swoimi demokratycznie wybranymi przedstawicielami a więcej własnej inicjatywy w kierunku umacniania wspólnot tworzących się organicznie.
Jeśli bowiem spojrzeć trzeźwo na istniejące warunki społeczno-polityczne, to okaże się, że kategoriami wspólnotowymi (naród, państwo, społeczeństwo, społeczności lokalne itp.) opisujemy sobie grupy służące do realizacji interesów jak najbardziej indywidualnych, jednostkowych, egoistycznych.
Zacznijmy od elementarza!