RSC „Kradniesz mi moją duszę” (Andrzej Wiśniowski / Zbigniew Działa)
O RSC nie wiedziałem prawie nic, dopóki nie pojawił się na Winylove. No i zacząłem odkrywać znany mniej, ale wcale nie gorszy od tych bardziej, zespół z najlepszego okresu naszego rocka. Polskie Jethro Tull, jak go określił Michał Dybaczewski.
Powiem wprost: pierwsza płyta RSC mnie powaliła. Określiłbym ją „hard-prog rockiem”, choć szufladek nie lubię, ale pozwalają doprecyzować istotę rzeczy. Zespół najbardziej wyróżnia triumwirat organów Farfisa, Mooga i skrzypiec. Po prostu pięknie się przenikają. Zresztą gra całej kapeli to czysta wirtuozeria.
Pośród wielu improwizacyjnych wariacji, chcę przypomnieć piosenkę akurat dość „normalną”. Czysty rock: zwrotka-refren, zwrotka-refren. Zawodowo zagrany, z pełnym goryczy tekstem.
(dedykuję Pablo, który przy muzyce na Kozim robi najważniejszą robotę!)