#

Statystyki nie pozostawiają złudzeń (jakby kiedykolwiek je pozostawiały lub czymś napawały) -czytelnictwo zanika. Wprawdzie w ubiegłym roku 43 proc. Polaków przeczytało minimum jedną książkę, co stanowi wzrost o 9 proc. w porównaniu do 2021 i 2022 r., a także wyraźnie więcej niż w ciągu ostatnich 10 lat (źródło: Biblioteka Narodowa „Stan czytelnictwa w Polsce w 2023”) jednak-odwracając narrację- 57 procent Polaków nie przeczytało minimum jednej książki. Według innych danych, przytaczanych przez Mariusza Cieślika w felietonie „Dziennikarze i taksówkarze” (Plus Minus 32, 1637) „60 procent Polaków nie przebrnęło przez cały rok przez żaden (!!!) tekst dłuższy niż jedna strona.” Jeżeli przytoczone powyżej statystyki są precyzyjne, to z prostych wyliczeń wynika, że 3% badanych przeczytało książkę o objętości krótszej niż jedna strona.

#

W ogóle to utyskiwanie na spadek czytelnictwa wylewane na łamach prasy, książki czy medium elektronicznego do czytającego odbiorcy przypomina narzekania księży na spadek frekwencji na mszach świętych, głoszone na kazaniach do wiernych uczestniczących w nabożeństwie. Jedne i drugie (utyskiwania, narzekania) są równie nikczemne (od staropolskiego „ni’k czemu nie służące”). Zaś obrona słowa drukowanego w dobie wymienianych błyskawicznie krótkich informacji tekstowych, głosowych i obrazkowych przypomina tęsknotę za krzesiwem, wypieranym przez nowomodne zapałki czy łuczywem w dobie elektryfikacji. Zawracanie Wisły kijem…

Ach gdzie są niegdysiejsze śniegi!
(” Ballada o paniach minionego czasu” Francois Villon)

#

Ponura fama, rozchodząca się po salonach literackich głosi natomiast, że w lawinowym tempie rośnie liczba piszących. Maiłoby ich być nawet ich więcej niż czytających, o co nie jest trudno, mając na pamięci statystyki, dotyczące niskiego odsetka czytelnictwa. Co również nie napawa optymizmem ani nie pozostawia złudzeń, gdyż jak wiadomo ilość nie przechodzi w jakość i wkrótce utoniemy w zalewie grafomanii. Złowrogą wieść przekazują „prawdziwi pisarze”, broniący się przed konkurencją niczym średniowieczni mistrzowie rzemiosł różnych przed partaczami. Optymista dostrzegłby jednak w zjawisku masowego pisarstwa (pisactwa?) coś pozytywnego: jeśli piszący czytają, to co sami piszą (często jako jedyni) to stają się …czytelnikami i automatycznie poprawiają nie pozostawiające złudzeń ani nie napawające optymizmem statystyki, dotyczące czytelnictwa

#

A czy wszystko to, co napisane, musi być doskonałe, wycyzelowane, po tysiąckroć przeredagowane, przecedzone przez sito krytyki? Kto nigdy nie upolował czegoś interesującego na regale z przecenionym towarem, czegoś smacznego w koszu z produktami na granicy przydatności do spożycia? Kto nie buszował w stertach ciuchów w lumpeksach zamiast po wieszakach w ekskluzywnych butikach Mediolanu, Paryża czy L.A.? Kto zliczy miłośników pchlich targów i targowisk z tandetą? Czy na co dzień jada się kawior, popijając go szampanem, czy hot doga z colą na stacji benzynowej? To samo dotyczy literatury. Pisarze tanich romansideł i kryminałów klasy D, miłośnicy slapstickowych komedii łączcie się!

#

Recepcja dzieła to równanie z nieskończenie wieloma niewiadomymi: zależy od pogody za oknem, pory dnia, oświetlenia, nastroju i diety czytelnika, ect. ect. Czy w ogóle istnieje coś takiego, jak obiektywna wartość utworu literackiego? Nawet Słowacki nie zawsze zachwyca, choć wielkim poetą był, bo nie ta pora, nie to miejsce; tymczasem napisany w TYM czasie i TYM miejscu grafomański dwuwiersz potrafi mieć niesamowity wydźwięk:

Ludzkimi kośćmi użyźniamy łan.
Acht Pferde oder achtundvierzieg Mann. *

 

(„Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej
 • Część druga • Rozdział drugi • „
Jaroslav Hašek)

CDN

 

___

* (niem.) – Osiem koni albo czterdziestu ośmiu ludzi -napis na wojskowych wagonach towarowych,