koniec lata. Leśna droga wyłożona miedzianym brązem. Jak złoty ażur – liście na mchu, pajęczynach, gałęziach.
Palce wiatru przeczesują czuprynę lasu.
Od pól biegnie światło z ciepłym zapachem odległych żniw.
Niewidzialne niebo przepełnione wiarą
i klangorem żurawi przybliża się, jest. Cichnie.