nadchodzą pierwsze deszcze
w rozgrzane usta łapię krople
moja skóra paruje
mówisz –
tak właśnie oto pachną ostatnie dni lata dopada cię jeszcze
myśl o kwiecistej sukience do kolan
i rozbieganych piegach
na piersiach i udach
niebawem
ten świetlny obraz przykryje
szare płótno
chcesz tu i teraz
w nieodpowiednim momencie
zrywasz ze mnie naskórek
pomiędzy jednym a drugim
uderzeniem kropli
drżę z lekka sponiewierana
nie przestawaj
zwolnij –
słyszysz…
na łąkach jeszcze grają
ptaki brodzą
skrzykują sejmiki