Przymierze tysiąca oczu
zrzeka się spojrzeń

biorąc w posiadanie kurtynę
na auli codzienności i wymarsz prywatnych sił zbrojnych

Mając powyższe zachody
jako mowę ślepca
w Sklepach cynamonowych

Chciałbym żebyś rozłożyła ręce
w geście modlitwy i tryumfu

irracjonalnych westchnień
jako poetę połóż mnie do łóżka

obudź sarkazmem
W nocy zrób co chcesz

Jedynie tego nie wliczaj do rachunku sumienia
gdyż pomieściłem w sercu ocean
w umyśle pustynię
Mój oddech to muzyka kosmosu
zaś przebytą drogą na szczyt

poznałem góry
od najniebezpieczniejszej strony

To tylko głód jesiennego natchnienia