ciąg dalszy rozdziału XXIV, w którym Michał porywa się na stryja Szymona
-Teraz widzicie zaprzańcy do czego doprowadziliście. Macie tą swoją wspaniałą carową, która wystrychnął was na dudka.
-Złożę protestację i wyjeżdżam za granicę – oświadczył Potocki i pospiesznie opuścił pałac Kossakowskiego.
-Im wcześniej tym lepiej – dodał Michał i splunął na ziemię.
-Zastanów się młokosie do kogo mówisz! – zwrócił mu uwagę Szymon, który wiedząc co zrobił z Azeją, nie zbliżył się do Michała, aby się z nim przywitać. – Chcę ci tylko oświadczyć, że przed końcem roku poślubisz jego córkę Teklę. Posag będziesz miał nie gorszy od tego, co dostają za soje żony Radziwiłłowie.
-Już bym wolał iść do klasztoru niż ożenić się z córka takiego zdrajcy i sukinsyna.
-Tylko nie sukinsyn! – zagroził mu Szymon.
-Jest takim samym sukinsynem jak ty – rzekł stanowczo Michał. W tym momencie Szymon zrobił kilka kroków do przodu i zbliżył się do Michała, aby go popchnąć. Po krótkiej jednak szarpaninie na podłodze znalazł się Szymon, który poderwawszy się na nogi, raz jeszcze rzucił się na Michała, lecz i tym razem został powalony na ziemię.
-Tej zniewagi ci nie podaruję – i już chciał się podnieść, gdy zobaczył jak Michał sięgnął po pistolet i wycelował go w stryja.
-A ja ci bydlaku nie podaruje tego, co zrobiłeś z Azeją – i skierował broń w stronę leżącego na podłodze Szymona.
-Nie było innego sposobu na tę prostą Tatarkę.
-Ta prosta Tatarka była moją narzeczoną i przez ciebie sukinsynu odebrała sobie życie.
-Jak to? Tak durna, że się ukatrupiła? – zapytał zaskoczony Szymon.
-Nie podaruję ci tego gnoju, co z nią zrobiłeś.
-A co ja niby z nią zrobiłem? – przemówił wystraszony. – Dałem ją tylko do zabawy trzem Kozakom.
-To teraz ja zabawię się z tobą – i po chwili strzelił w lewą rękę Szymona, z której od razu wypłynęła krew.
-Coś ty zrobił młokosie! – krzyknął Szymon.
-Ty lepiej martw się o to, co dalej ci zrobię – rzekł stanowczo Michał. Następnie rzucił mu mały bagnecik, który miał przy sobie i groźnie przemówił – Masz to wyboru, albo ci odstrzelę łeb, albo tym bagnetem obetniesz sobie genitalia. – W tym samym momencie w drzwiach pojawił się lokaj, który widząc co się dzieje, nerwowo zapytał.
-Najjaśniejszy panie co się dzieje?
-Wynoś się stąd, bo zaraz ciebie ubiję – krzyknął Michał i uśmiechnął się widząc uciekającego z saloniku lokaja.
-Michale, ty przez tę Tatarkę postradałeś rozum.
-Może i postradałem rozum, ale ty postradasz genitalia. Liczę do pięciu.
-Wolę zdechnąć, niż sobie obciąć genitalia.
-Sam dokonałeś wyboru sukinsynu – i wymierzył pistolet w samą głowę stryja. – Zanim się sam zastrzelę, zrobię z tobą porządek.
-Błagam cię Michaszku, nie rób tego – zaczął panikować Szymon.
-Przynajmniej będę miał zasługę dla tego kraju – i w tym momencie pistolet wystrzelił. Kula jednak tylko drasnęła Szymona w ranną rękę, a jednocześnie druga kula ugodziła Michała w ramię. Ten odwrócił się do tyłu i zobaczył w drzwiach żołnierza z budki strażniczej, który trzymał w rękach karabin, z którego ulatniał się dym po oddaniu strzału. Michał upuścił pistolet i klęknął na ziemię, dotykając lewą ręką krwawiący bark. W tym samym momencie jego stryj powstał z miejsca i popchnął nogą Michała, który przewrócił się na podłogę.
-Tu duraku. Mnie chciałeś zastrzelić! – krzyknął i zaczął kopać leżącego Michała. Dopiero po kilku kopnięciach opanował swoje emocje i krzyknął na lokaja. – Podejdź no tutaj. – Gdy służący zbliżył się do niego, wówczas Szymon z całej siły uderzył go zdrową ręką w twarz. – Zabrałeś tyłek i uciekłeś – i ponownie uderzył sługę w twarz, z której popłynęła krew.
-Najjaśniejszy panie, pobiegłem po pomoc.
-Masz szczęście, bo inaczej byś zobaczył. – Następnie Szymon zbliżył się do żołnierza trzymającego broń i uśmiechnąwszy się do niego, powiedział. – Spisałeś się Kobylnicki. Nagroda cię nie minie.
-Panie a co z twoim bratankiem? – zapytał lokaj.
-On już nie jest moim bratankiem. Opatrz mu ranę, a ty Kobylnicki przyprowadź tu dwóch swoich kamratów i zamknijcie go w piwnicy. Posiedzi tam tak długo, aż zmądrzeje. Dzisiaj ma być o suchym pysku, a jutro dacie mu wody i trochę suchego chleba. – Następnie Szymon zbliżył się do Michała i kopnął go w brzuch tak bardzo, że ten znowu zwijał się z bólu. – To za to, że chciałeś mi obciąć genitalia. – Po tych słowach zwrócił się z kolei do lokaja. – Przynieś mi wodę i opatrunki do sypialni. I przynieś mi trochę gorzałki. – Następnie spojrzał pogardliwie na Michała i wolnym krokiem udał się w stronę swojej sypialni.
ciąg dalszy za tydzień