sierpień
klei się do moich dłoni
wspomnienia i smaki
szczelnie zamykam w słoikach

będzie na później
do wielkiej pajdy gorzkiego wieczora
przy otwartych oknach skąpanego w deszczu czasu

pod skórą czuję
jak chłodem woła mnie las
wyciąga swoje wielkie dłonie
chłonąc w zieloną gęstwinę
chcę zapamiętać odbity obraz bosych stóp
na poduszce z miękkiego mchu

jego oczy błyszczą od marzeń o nocy

tymczasem patrzę jak promienie słońca ganiają się po rabatkach
pną się coraz wyżej

odsłaniam ramiona
na niby przypadkowe
pocałunki