ciąg dalszy rozdziału XX, w którym nad Michałem i Azeją zbierają się czarne chmury.
-Co ty mówisz? Chyba wypiłaś Natalio za dużo wina.
-Ja wina nie piję. Tylko, po co ja ci to powiedziałam.
-Co ty mi chcesz powiedzieć? – zapytał ponownie Michał i w tym samym momencie zrozumiał, że jego stryjowie coś knują przeciwko niemu i Azeji.
-Czy już się przyjrzałeś tej pannie, która siedzi obok ciebie?
-Jakoś mnie nie zainteresowała.
-To błąd Michałku, bo to twoja przyszła żona.
-Co ty mówisz Natalio – oburzył się Michał i powstał z kanapy.
-Mój papa i stryj Józef już cię wyswatali. Masz jesienią poślubić pannę Potocką.
-Prawdę mówisz czy sobie kpisz ze mnie? – zapytał Michał.
-Ja z takich rzeczy nie żartuję. Chodź do stołu, to już niedługo się dowiesz. – Po tych słowach Natalia również powstała z kanapy i ruszyła do sąsiedniego salonu wraz ze zdenerwowanym Michałem. Gdy już zasiedli na swoich miejscach, głos zabrał ponownie Szymon Kossakowski, który był już wyraźnie podpity.
-Najwyższy czas zatańczyć. W końcu nie po to opłaciłem muzykę, żeby siedziała i pierdziała w stołki.
-Ależ Szymonie! – Oburzyła się jego żona Teresa.
-Chodź Tereso zatańczysz trochę, bo już tylko to nam pozostało – dodał Szymon i nie czekając na żonę skierował się do sąsiedniego pokoju, gdzie oczekiwała już kapela.
-Poproś Michale do tańca pannę Potocką – zaproponował Józef.
-Może niech stryj ją poprosi.
-Ja ją mogę co najwyżej wyspowiadać – zażartował Józef.
-Tylko, że jeszcze mi się rana nie zagoiła – skłamał Michał.
-Nie ośmieszaj się tylko poproś ją do tańca. Tyle chyba możesz zrobić?
-Dobrze. – Następnie Michał powstał z miejsca i zwrócił się do Tekli Potockiej. – Widzę pani, że nie masz brania, zatem zapraszam cię do tańca. – Słowa te wywołały wściekłość słyszącego to Józefa, który miał ochotę wstać i wytargać Michała za uszy.
-Nie było to miłe panie, ale ja z wieloma prostakami już tańczyłam – i wstała z miejsca. Chwilę później młody Kossakowski wraz z panną Potocką rozpoczął taniec i zaraz na samym początku celowo jej nadepnął na stopę.
-Wybacz mi pani!
-Wybaczam – odparła Tekla i uśmiechnęła się na siłę do Michała. Ten zaś po chwili znowu nadepnął jej na stopę.
-Wybacz mi pani, ale nie najlepiej tańczę – skłamał Kossakowski.
-Robisz to waszmość celowo, ale ja to wytrzymam – odparła Potocka i odwróciła głowę w drugą stronę. Michał zreflektował się, że zachował się głupio i po chwili namysłu zwrócił się do swojej partnerki.
-Przepraszam cię pani. To było głupie, ale obiecuję, że już więcej tego nie zrobię. – Chwilę później Michała potrącił szalejący w tańcu stryj Szymon, a przez to po raz kolejny nadepnął na stopę Tekli Potockiej. Ta nie zauważyła jednak całej tej sytuacji, tylko zacisnęła zęby i puściwszy dłoń Michała zdecydowanie oznajmiła.
-Przesadziłeś waszmość – i zaraz też oburzona wyszła z pokoju, gdzie odbywały się tańce. Michał zaś popatrzył złowroga na stryja, który uśmiechnąwszy się do niego tańczył dalej ze swoją żoną. Po chwili więc opuścił pokój taneczny i udał się do salonu. Tam zaś zauważył, że jego partnerka wraz z ojcem opuścili salon i udali się do innego pomieszczenia.
-Coś ty znowu nawywijał? – zapytał go stryj Józef, który powstał z krzesła.
-Nadepnąłem jej na stopę.
-Trzy razy jej nadepnąłeś na stopę w trakcie jednego tańca?
-Tak się złożyło, bo stryj Szymon mnie popchnął.
-Nie zrzucaj na stryja, tylko idź ją przeproś, bo to jest twoja przyszła żona – rzekł Józef.
-Przeprosić ją przeproszę, ale ty stryju nie będziesz mi wybierał żony – odparł Michał i udał się do pomieszczenia, gdzie znajdowała się Tekla i pocieszający ją ojciec. Ten zaś widząc Kossakowskiego stracił cierpliwość i stanowczo przemówił.
-Ja rozumiem, że można w tańcu raz nadepnąć na stopę, można nawet i dwa razy, ale nie trzy razy, chyba, że jest się fajtłapą.
-Przepraszam i proszę o wybaczenie – rzekł Michał i skłonił się przed Teklą.
-Nie pozwolę, żeby ktoś tak traktował moją córkę. Jeszcze waszmość nie jesteś jej mężem, żebyś mógł ją tak znieważać.
-Nie chciałem znieważać tej panny i obiecuję, że już więcej nie poproszę jej do tańca, aby to się nie powtórzyło. I jeszcze raz przepraszam – oznajmił Michał.
-Nie wiesz co mówisz waszmość. Tylko pamiętaj, że to nie ja prosiłem o ten ożenek tylko twoi stryjowie. Moja córka to panna Potocka, a ty waszmość jesteś tylko Kossakowski.
-Papciu, daj już spokój. Nic się przecież nie stało – włączyła się Tekla.
-Nie wiem co wymyślili moi stryjowie, ale mogę zapewnić, że ja o córkę waszmość pana nie prosiłem i nigdy nie poproszę – zapewnił Michał.
-Jeszcze raz to powiesz waszmość, to będziesz żałował. Ja nie rzucam słów na wiatr i jeśli zaraz tu nie przeprosisz mojej córki, to ze ślubu nic nie będzie, choćbyś nawet później skamlał jak pies. – W tym samym momencie obok nich pojawili się dwaj inni Kossakowscy, Józef i Szymon.
-Nie mam nic do córki waszmość pana i życzę jej jak najlepiej. Ale możesz być waszmość pewien jednego! Ja córki zdrajcy nigdy nie poślubię.
-Coś ty powiedział – zapienił się Potocki i zamierzył się ręką na Michała.
-Nie radzę próbować, bo nie jestem sługą waszmości i oddam podwójnie.
-Oszalałeś czy za dużo wypiłeś? – włączył się Józef.
-Idziemy Teklusiu. Nikt nas tu nie będzie obrażał – oznajmił Potocki.
-Wybacz panie marszałku te słowa mojemu bratankowi i zapraszam do stołu – rzekł Szymon, który następnie zwrócił się Michała. – A ty marsz do karety i czekaj tam aż wytrzeźwiejesz.
-W Rosji tak możesz rozkazywać, ale nie tutaj.
-Jeśli ci nie pasuje, to wynocha.
-Żegnam – rzekł Michał i skłoniwszy się, ruszył wolnym krokiem do karety. Zaraz też pobiegł za nim stryj Józef.
-Michale, cóżeś ty narobił. Taki afront, ty nawet nie wiesz jak trudno teraz będzie namówić Potockiego, żeby ci oddał córkę za żonę.
-Skoro stryj chce ją poślubić, to jaki problem. Porzuci stryj kapłaństwo i może się żenić z panną Potocką.
-Czyś ty już do reszty zgłupiał czy co? Chcesz zgubić naszą rodzinę Kossakowskich?
-Ostatnio wstydzę się, że nazywam się tak jak wy, bo od kilku tygodni Kossakowscy stali się największymi zdrajcami w Rzeczypospolitej.
-Kto tu jest zdrajcą? – zdenerwował się Józef.
-Skąd w tym kraju tyle zdrajców? – zapytał Michał i zaraz po tych słowach wsiadł do karety. Po chwili zaś krzyknął na woźnicę. – Wracamy i to szybko. – Zaraz też kareta ruszyła z miejsca i skierowała się do kamienicy Józefa, gdzie ostatnio zamieszkał Michał.
-Widzę, że on zgłupiał na dobre dla tej Tatarki – rzekł Szymon, który zbliżył się do Józefa.
-Ja aż taki głupi w młodości nie byłem – oznajmił Józef.
-Gdzie mieszka ta Tatarka?
-W Niemieży.
-Zatem nie ma wyjścia. Trzeba będzie zrobić porządek z tą Sękowiczówną.
-Co ty chcesz Szymonie zrobić?
-Nic takiego Józefie. Nic takiego. Ja tylko muszę uratować małżeństwo naszego bratanka. A teraz chodźmy przeprosić marszałka Potockiego i jego córkę. – Po tych słowach Szymon wziął brata pod rękę i zaprowadził go do środka, gdzie oczekiwali na nich obrażeni Potoccy.