Rozdział XX
W sierpniu 1792 roku Michał Kossakowski ulegając ponagleniom swego stryja Józefa przybył do Wilna, gdzie już na całego rządzili konfederaci targowiccy, korzystający ze wsparcia stacjonujących tam wojsk rosyjskich. W drugą niedzielę tego miesiąca wielki bal w Wilnie organizował Szymon Kossakowski, który zachowywał się tak, jakby był władcą na Litwie. Michał celowo spóźnił się na wspomniany bal, aby tym samym zademonstrować swój sprzeciw wobec działań prowadzonych przez jego stryjów.
-Dlaczego się spóźniłeś? – zapytał go stryj Józef, który po chwili uśmiechnął się do swego bratanka i mocno go uścisnął.
-Dlaczego stryju przystałeś do tych zdrajców? – zapytał z kolei Michał.
-Zdrajcami są ci, którzy chcieli zgubić naszą Rzeczpospolitą i narzucili tę wstrętną konstytucję.
-A zatem ja też jestem zdrajcą, bo też jej broniłem – przypomniał Michał.
-Ty jesteś młody i nie wiedziałeś w co się pakujesz.
-To, że stryj Szymon jest ruskim zaprzańcem to dawno wiedziałem, ale nie myślałem, że i ciebie stryju skaptowali.
-Tylko nas nie obrażaj, bo widzę, że za dużo sobie pozwalasz. A teraz chodź za mną to przedstawię cię Szczęsnemu Potockiemu, marszałkowi naszej konfederacji.
-Ja się z tym zdrajcą nie przywitam – rzekł stanowczo Michał.
-Nie każę ci go obejmować, chcę żebyś go tylko poznał. Tyle chyba możesz dla mnie zrobić?
-No dobrze. Niech będzie – rzekł młody Kossakowski i wolnym krokiem szedł za stryjem, który zaprowadził go do jednej z sal pałacu. Tam też przy stole siedziało kilkanaście osób, którzy w większości byli już nieco podpici. Gdy znaleźli się w drzwiach, Michał dostrzegł siedzącego centralnie stryja, obok którego siedziała jego żona Teresa z Potockich oraz ich córka Natalia.
-Dostojni państwo – przemówił głośno generał Kossakowski i powstał z miejsca, aby powiedzieć kilka słów. – Chcę przedstawić mojego bratanka, a jednocześnie przyszłego kasztelana trockiego Michała Kossakowskiego. Wprawdzie trochę pobłądził i bronił tej plugawej konstytucji, ale przy nas wyjdzie jeszcze na ludzi – i w tym momencie kilkanaście osób spojrzało na młodego Kossakowskiego.
-To nie ja pobłądziłem, tylko wy – rzekł Michał i skłonił się nieco przed stryjem.
-Siadaj i już nic nie gadaj – włączył się Józef Kossakowski i wskazał mu miejsce obok siebie.
-Skoro już jesteś, to teraz mogę to już ogłosić. Z nominacji naszej najjaśniejszej imperatorowej i po akceptacji naszego króla ciołka, jestem od tygodnia hetmanem wielkim litewskim. – Po tej deklaracji wszystkie osoby zaczęły bić brawo.
-A ciebie co ręce rozbolały, że bijesz brawo od niechcenia – skarcił go stryj Józef. Michał nie zdążył jednak już nic odpowiedzieć, gdyż głos zabrał Szczęsny Potocki.
-Zasłużyłeś na to Szymonie. Vivat hetman wielki litewski – i zaraz rozległy się wiwaty wielu osób siedzących przy stole. Nieoczekiwanie Michał powstał z krzesła i spojrzał wymownie na stryja, który spodziewał się, że jego bratanek chce mu publicznie złożyć gratulacje.
-Mów Michale. Masz głos – przemówił Szymon i zaraz też zapanowała na sali cisza.
-Hetmani litewscy zawsze bronili Litwy przed najeźdźcami, a ty stryju pozwalasz na to, że Rosjanie żądzą się tak, jakby byli u siebie.
-Gdyby nie ja, to wtedy byś zobaczył, co zrobili by Rosjanie. Ale że na polityce się nie znasz, to siadaj i napij się wina. – Następnie zaś sięgnął po kielich i zaproponował toast. – Zdrowie najjaśniejszej imperatorowej Katarzyny Wielkiej – i po sali rozległy się wiwaty, do których Michał jednak nie dołączył. Widząc to nieco już podpity Potocki zwrócił się głośno do Michała.
-A pan kasztelan trocki nie pije?
-Nie jestem kasztelanem trockim i nigdy nim nie będę.
-Waszmość pewnie wolałbyś wypić za zdrowie króla? – zadrwił Potocki.
-Jak już ma wybierać to wolę wypić zdrowie króla niż tej Prusaczki.
-Dobrze. – Tu Potocki powstał z krzesła i głośno przemówił. – Zdrowie jaśnie oświeconego księcia Grzegorza Potiomkina, przyszłego króla Polski – i po tych słowach znowu rozległy się toasty. Widząc to Michał powstał, aby opuścić gości.
-A ty gdzie? – zapytał go siedzący obok Józef.
-Tak mnie zemdliło, że jeśli nie wyjdę, to zaraz się pożygam – skłamał Michał. Słysząc to siedząca obok niego córka Potockiego odsunęła się na bok. Gdy tylko młody Kossakowski odszedł do stołu, Potocki zwrócił się z zapytaniem do Józefa.
-A czemuż to pan kasztelan trocki nas opuścił?
-Zemdliło go, a jego niestety często mdli – skłamał Józef.
-Zemdliło go po jednym kieliszku wina? – zdziwił się Potocki, który zwrócił się następnie do swojej córki Tekli. – Widzisz Teklusiu, bałaś się że będziesz miała męża pijaka, a tu trafił ci się abstynent.
-Zapowiada się dobrze, papciu – rzekła Tekla i uśmiechnęła się do ojca.
W tym samym czasie Michał siedział już na kanapie w sąsiednim pokoju i starł się uspokoić. Wtedy też w jego myślach pojawiła się Azeja, z którą już nie widział się od kilkunastu dni. Wyjął więc jej mały portrecik i zaczął się w niego wpatrywać. Nie zauważył nawet swojej kuzynki Natalii, która chciała odpocząć nieco od biesiadników.
-A cóż to za dama? – zapytała z uśmiechem na ustach i usiadła obok Michała. – Czy to ta tajemnicza narzeczona, o której słyszałam od papy?
-Tak to ona. A jak tam twój narzeczony książę Borys Borysowicz? – zapytał nieco drwiąc Michał.
-A czego się można spodziewać po ruskim arystokracie. Śmierdzi wódą, a mnie wmawia, że używam za dużo perfum.
-Musisz za niego wyjść? – zapytał Michał i pochwycił dłoń swej kuzynki.
-A mam jakieś wyjście. Na szczęście ma miłą i porządną matkę.
-Szkoda mi cię Natalio.
-A mnie szkoda ciebie.
-Mnie, a dlaczego? – zapytał Michał.
-Ja przynajmniej nikogo nie miałam i nie będę miała za kim tęsknić, a ty będziesz musiał porzucić tę, którą kochasz i poślubić inną.
ciąg dalszy za tydzień.